czwartek, 23 czerwca 2016

Rozdział 14

- Wybierasz się gdzieś? - dobiegł mnie głos mistrza. A myślałam, że dam rade cichaczem się wymknąć.
- Ja? No wychodzę, tak? - uśmiechnęłam się.
- Wolałbym żebyś jeszcze nie wychodziła sama - odparł. Dlaczego muszą traktować mnie jak dziecko? Nie jestem wcale upośledzona, dam radę wyjść i później trafić tu spowrotem.
- Przecież nie będę sama, wychodzę z Hibikim - zmróżył oczy na moje słowa - No co się tak patrzysz. Myślę, że może mi nieco pomóc z tym całym archiwum i w ogóle... może ja już pójdę - z uśmiechem zaczęłam się cofać w stronę drzwi, żeby w końcu przez nie wręcz wybiec. Teraz pytanie czy pamiętam drogę do tamtej kawiarenki.
Spacer w samotności nawet dobrze mi zrobił. Jest wyjątkowo ciepło. A miasto wydaje się takie żywe.
- Nathalie? - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się w stronę chłopaka.
- Hibiki - uśmiechnęłam się ciepło. Wyciągnął ręke w geście byśmy się przeszli.
- Więc w czym problem?
- Eh... może byśmy poszli w jakieś...odosobnione miejsce? - spytałam nieśmiało. W tym momencie też usłyszałam dziwny szmer w krzakach mieopodal.
- Nie zwracaj uwagi, to pewnie jakieś zwierze...no i , oczywiście. Pójdziemy tam gdzie tylko zechcesz. Jestem do twoich usług - lekko się skłonił. To nie wiarygodne jak jest dobrze wychowany. To aż nie co dziwne ale wciąż miłe.
- Dobrze. Więc chodźmy - skierowaliśmy się w stronę lasu. Nie sądze, żeby wiele ludzi tutaj przychodziło. - Okey, pamiętasz jak rozmawialiśmy o tej twojej magii? - zaczęłam.
- Jakże mógłbym zapomnieć - uśmiechnął się promiennie.
- Taak, świetnie. W każdym razie. Tak mnie to zaintrygowało, że sama postanowiłam spróbować i dobra wiadomość jest taka, że najwyraźniej mam do tego smykałke. Zła jest taka, że kompletnie nie mam pojęcia co mogę z tym zrobić - tłumaczyłam mu lekko poddenerwowana swoją bezradnością.
- Ej, spokojnie. Nie denerwuj się - złapał mnie za ręce aby je unieruchomić. Pewnie znów za dużo gestykulowałam. Patrzył mi prosto w oczy. - Możesz pokazać mi to co potrafisz. Chętnie pomogę ci z resztą. - uśmiechnął się pokazując swoje piękne uzębienie.
- Jasne - odparłam jakoś mało pewnie. Postarałam się jednak ogarnąć i odsunąć od chłopaka. Zamknęłam oczy i wyciągnęłam ręce przed siebie. Po chwili po prostu wiedziałam, że granatowy monitor z klawiaturą pojawił się w powietrzu. Otworzyłam oczy. - Potrafie to utrzymać przez kilka minut. Jeszcze nic nie potrafię zrobić. Właściwie to nie do końca wiem co mogę zrobić. Czytam te książki ale to nie to samo. - złapałam się za głowę jak to mam w zwyczaju, kiedy praca na uniwersytecie mi nie idzie.
- Przyznaje, że jest piękna jednak przywołując ekran nie możesz tego żądać czy się zmuszać - zaczął mówić. Stanął obok mnie chwytając mnie ręką w pasie i przyciągając bliżej. W tym samym momencie usłyszałam ponownie te szmery i czyjeś głosy. Hibiki również musiał je usłyszeć. Stanął przedemną jakby chciał mnie obronić i wykonał jakiś dziwny ruch. Jakiś ekran pojawił się nad krzakiem i po chwili nastąpił mini wybuch. Krzak został spalony, a na ziemi siedzieli Rogue, Sting i Lector z Froschem.
- Co. Wy. Tu. Robicie? - z każdym słowem zbliżałam się do nich coraz bardziej. Natychmiast się podnieśli z ziemi. Rogue wyglądał tak jak zawsze. Ukrył tylko swoją twarz w szalu i się nie odzywał, za to Sting stanął przedemną rozgniewany.
- Co my tu robimy? Lepiej ty mi wytłumacz co tu robisz z Nim!?
- Przecież mówiłam ci, że wychodzę spotkać sie z Hibikim więc czego chcesz? Dlaczego mnie śledziłeś? - byłam zła. To już było ostre przegięcie.
- Nie mówiłaś jednak, że to jest jakaś... schadzka potajemna. I wcale cię nie śledziłem. Dbam po prostu o twoje bezpieczeństwo.
- Moje bezpieczeństwo? Okey. Po pierwsze to mało powinno cię obchodzić co robię i z kim. Po drugie, to czy uważasz, mnie za głupią? Myślisz, że jestem idiotką? - pytałam go. Nie wierzę.
- Nie odpowiadaj mi - uniosłam ręke dając mu znak aby milczał - Jestem bardzo wdzięczna, że mogę pozostać w gildi Sabertooth jednak... nie jesteś moim ojcem, Sting. Nie ma żadnego prawa, które by cie upoważniało do takiego zachowania. - wzięłam dotąd milczącego Hibikiego za rękę. - Proszę cię... nie idź za nami - warknęłam w jego stronę po czym zaczęłam ciągnąć rudowłosego w głąb lasu. Odetchnęłam głęboko chcąc uspokoić nieco swoje emocje.
- Wybacz jeśli przysporzyłem ci problemów.
- Nie Hibiki, to nie twoja wina. To Sting jest teraz jakiś dziwny - mruknęłam.
- Może czuje się poniekąd zdradzony bo członkinia Sabertooth spotyka się z kimś z innej gildi
- Nie jestem ich członkiem - parsknęłam śmiechem na jego słowa. Ja i Sabertooth? Obawiam się, że nigdy do tego nie dojdzie.
- Nie? - spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Ja... tylko na razie tam mieszkam. Nie mam na sobie znaku ich gildi więc nie jestem jej członkiem - wyjaśniłam.
- Więc może w takim razie... dołączysz do nas? - zaproponował. Spojrzałam na niego zaskoczona tą nagłą propozycją. - No wiesz, byłabyś bliżej mnie czyli automatycznie szybciej i łatwiej byłoby ci opanować tą magie. A skoro tam cię nic nie trzyma...
- Ja... bardzo dziękuje za propozycję. Przemyślę to - uśmiechnęłam się szczerze. Wciąż jestem w lekkim szoku tylko teraz nie wiem czy przez blondyna czy Hibikiego.
- Okey. Może wrócimy do momentu gdzie nam przerwano - chłopak znów się do mnie zbliżył i złapał w pasie. - Przyzywając ekran za bardzo skupiasz się na tym aby móc go utrzymać. Myślisz, że go "chcesz", że "musisz" go mieć. Zgadza się? - pokiwałam głową na tak. - No właśnie. Weź głęboki wdech i wydech. Skoncentruj się i pomyśl, że go potrzebujesz. Szczerze potrzebujesz. Bez rąk. Ręce zostają tam gdzie są - "tam gdzie są" czyli prawa sobie zwisa, a moją lewą on trzyma ale wykonałam jego polecenie. Gdy pochwili otworzyłam oczy, widze ten sam ekran co zawsze.
- Widzisz? Teraz jest o wiele stabilniejszy. Masz potencjał - pochwalił mnie na co się mimowolnie uśmiechnęłam.
- I co mam dalej robić? Niby wiem do czego ta magia służy ale...nie wiem, no nie wiem jak się zabrać - patrzyłam na niego bezradnie.
- Archiwum jest do wyszukiwania informacji. Tworzenia informacji. Przekazywania informacji. Przetwarzania informacji...wszystko to. - zaczął wyliczać. Wciąż patrzyłam się na ekran.
- Czy to może ingerować w świat rzeczywisty? Czy łączysz się tylko z ludźmi czy nie? Możesz coś stworzyć? - zadawałam milion pytań na minutę.
- Nie wiem , nie wydaję mi się i tak. Może... sama spróbujesz - dał mi wolną ręke. Chwilę się patrzyłam na ekran przedemną. Może potraktuje to jak zwykły komputer. Coś łatwego na początek. Co się może stać?
Przyłożyłam powoli ręce do klawiatury. Niezwykle czuła i delikatna. Idealnie. Wpisuję pierwsze hasło : "Sabertooth" , ponad 400 wyników : informacje o członkach gildi, o byłym mistrzu, o ich wygranych w turniejach, o ważnych misjach które już wykonali. Drugie hasło : "Fiore", 1500 wyników. Informacje o liczbie ludności, o królu, o wydarzeniach, wszystkich gildiach, które się znajdują w kraju. Trzecie hasło : "Earthland". 9000 wyników. Informacje o krajach, królach, gildiach, wydarzeniach, historii, społeczeństwie...
- Wow - tylko tyle mogłam powiedzieć. To jest jak Google. Jak nie coś lepszego. Można znaleźć informacje o wszystkim. Wadą jest to, że nie ma tu wszystkiego. Na szybko przeglądając opisy chociażby członków gildii, to wielu informacji brakowało.
- To piękne, prawda? - Hibiki patrzył na mnie z uśmiechem. Jednak nie zwróciłam na to większej uwagi. Czy w takim razie możliwe jest abym...? Szybko wyczyściłam ekran. Spojrzałam w górę. Z naszego położenia było widać wyraźnie latarnie, która mieniła się swoim blaskiem. Z powrotem skoncentrowałam się na ekranie.
 "{lantern ; Fiore ; Rosecore : connect /}" Poszło? Zaraz zobaczymy. { light ; off /}
Spojrzałam znów w górę. Latarnia przestała świecić.
- Co się stało? - spytał Hibiki zaskoczony. - Co ty zrobiłaś? - skierował swój zdumiony wzrok na mnie.
- Ja... okey posłuchaj mnie Hibiki to zabrzmi dziwnie ale jakby... jestem z innego świata. Z ziemi dokładnie... - zaczełam.
- Ah, to ty? Mistrz nam mówił, że portal międzywymiarowy się otworzył.
- Więc cię to nie dziwi? - teraz ja byłam zaskoczona.
- Nie takie rzeczy widziałem
- Okey, nie ważne. Chodzi o to, że... u nas na ziemi istnieje coś takiego jak "komputer." I to - wskazałam na ekran - łudząco go przypomina. Dlatego się tobą zainteresowałam gdy cię pierwszy raz zobaczyłam. To co teraz zrobiłam jest bardo podobne do tego co robiłam na ziemi na codzień. Ja tą latarnie poniekąd zhakowałam - mówiłam coś co do mnie samej jakby nie docierało. To oznacza, że mogę ingerować w świat rzeczywisty. Nie wiem tylko w jakim stopniu.
{ light ; on /}
- Czyli zainteresowałaś się mną tylko ze zwględu na magię? - zagadnął. Spojrzałam na niego. W jego oczach... widziałam coś dziwnego. W całej jego postawie.
- Eh... nie, nie dokońca. Podeszłam do ciebie, bo wydałeś mi się sympatyczny - uśmiechnęłam się.
{ disconnect /}
Skoncentrowałam się i ekran już po chwili zniknął. Sukces.
- Co to było tam wcześniej? Kiedy spaliłeś krzak? - podeszłam do niego.
- To jedno z dwóch zaklęć jakie ma do zaoferowania archiwum. Jest to "ekran mocy" jak i tak zwana "tarcza danych"
- I jak to działa?
- Myślę, że na naukę jest już trochę za późno, lepiej cię odprowadzę. Ale opowiem ci po drodzę - uśmiechnął się. Złapał mnie za rękę i wyprowadził z lasu. - Za to ty powiesz mi, jak zrobiłaś tę sztuczkę z latarnią. Nie wiedziałem, że tak można.
- Mogę ci powiedzieć ale wątpie abyś umiał się posłużyć tą więdzą - zaśmiałam się. To i tak bardzo dziwne, że zareagowała na angielskie polecenia...chociaż w sumie to jest "magia". Coś niezrozumiałego. Bez logiki czy spójnych wyjaśnień. Najwidoczniej tak ma być.

Sting POV

Dziewczyna wyszła z budynku. Sam za to wstałem z fotela podążając w strone mojego przyjaciela.
- Idziemy - pociągnąłem go za kołnierz i wprowadziłem na zewnątrz.
- Co się dzieje? O co chodzi? - patrzył na mnie zdezorientowany ale ja byłem tylko skupiony na oddalającej się dziewczynie.
- Idziemy za nią - odparłem beznamiętnie.
- Dlaczego? Sting, wydaję mi się, że jest na tyle dojrzała i inteligenta, by móc później samej tu wrócić. - mówił.
- Mam przeczucie, że coś się stanie Rogue, rozumiesz? Ona jest przecież kompletnie bezbronna, pamiętasz? - przypomniałem przyjacielowi. Ten jedynie westchnął.
- My też idziemy! - koło mnie pojawił się Lector razem z Froschem.
- Fro też! - podniósł łapke do góry jak to ma w zwyczaju.
- Dobrze ale musimy być dyskretni - zaczęliśmy iść jej tropem. Dziewczyna wyglądała na zadowoloną. W pewnym momencie zatrzymała się przed jedną z kawiarni. Wszyscy szybko schowaliśmy się w krzakach.
- Nathalie? - spojrzałem w kierunku skąd dobiegał głos.
- To znów ten gość z Blue Pegasus - szepnąłem niezadowolony.
- Przecież cię poinformowała, że się z nim umówiła - mruknał Rogue z pod swojego szala.
- Hibiki - uśmiechnęła się do niego ciepło.
- Więc w czym problem?
- Eh... może byśmy poszli w jakieś...odosobnione miejsce? - spytała się go nieśmiało.
- Ustronne miejsce? A co ona chce niby tam z nim robić!?
- Ciszej, bo nas nakryje - Rogue zatkał mi usta ręką. Czekaliśmy chwilę w ciszy.
- Nie zwracaj uwagi, to pewnie jakieś zwierze...no i , oczywiście. Pójdziemy tak gdzie tylko zechcesz. Jestem do twoich usług - lekko się skłonił. Dobrze. Jesteśmy bezpieczni.
- Dobrze. Więc chodźmy - skierowali się w stronę lasu. My zaraz za nimi . - Okey, pamiętasz jak rozmawialiśmy o tej twojej magii? - zaczęła.
- Jakże mógłbym zapomnieć - uśmiechnął się promiennie.
- Taak, świetnie. W każdym razie. Tak mnie to zaintrygowało, że sama postanowiłam spróbować i dobra wiadomość jest taka, że najwyraźniej mam do tego smykałke. Zła jest taka, że kompletnie nie mam pojęcia co mogę z tym zrobić - tłumaczyła mu lekko poddenerwowana swoją bezradnością.
- Ej, spokojnie. Nie denerwuj się - złapał ją za ręce aby je unieruchomić.  Patrzył jej prosto w oczy. - Możesz pokazać mi to co potrafisz. Chętnie pomogę ci z resztą. - uśmiechnął się do niej promiennie.
- Ten gość mnie zaczyna irytować. Widisz co robi? - wskazałem na nich.
- Sting, co z tobą? Przecież nic złego jej nie robi. Widać również, że jej niezbyt to przeszkadza. - szepnął Rogue.
- Tak, zgadzam się z Rogue'em, czemu tutaj jesteśmy? Jakby coś się jej miało stać to ten chłopak ją obroni - wtrącił się Lector.
- Fro też tak myśli.
- I wy przeciwko mnie? - jęknąłem.
- Dlaczego się nią tak przejmujesz? Rozumiem, że możesz czuć się nieco zobowiązany bo zabiłeś jej ojca, jeszcze jej siostra odeszła... ale to co teraz robisz przekracza normy twojej gościnności. - ciągnął czarnowłosy. W czasie naszej mini kłótni, dziewczyna zdążyła przywołać podobny ekran co ma ten chłopak. Tylko w kolorze ciemnego niebieskiego.
- Przyznaje, że jest piękna jednak przywołując ekran nie możesz tego żądać czy sie zmuszać - zaczął mówić. Chłopak stanął obok dziewczyny poczym ją objął, przyciągając do siebie. Nie wiem czemu ale miałem odruch wyjść z tych krzaków ale Rogue mnie powstrzymał. Niestety narobiliśmy małego hałasu. Myśleliśmy, że i tym razem nam się upiecze ale po chwili nastąpiła eksplozja. Nasza kryjówka zniknęła.
- Co. Wy. Tu. Robicie? - Nathalie wyglądała na złą.
- Co my tu robimy? Lepiej ty mi wytłumacz co tu robisz z Nim!?  - myślę, że źle teraz zareagowałem ale kierują mną emocje jak i chęć wyjścia z tej sytuacji z twarzą.
- Przecież mówiłam ci, że wychodzę spotkać sie z Hibikim więc czego chcesz? Dlaczego mnie śledziłeś? - była wściekła. Nie pamiętam, aby w okresie jakim ją znam widział ją taką...chociaż równie zła była po tym jak Minerva potraktowała Lucy.
- Nie mówiłaś jednak, że to jest jakaś... schadzka potajemna. I wcale cię nie śledziłem. Dbam po prostu o twoje bezpieczeństwo. - starałem się bronić. To poniekąd prawda. Gdyby ktoś ją zaatakował to nie poradziłaby sobie.
- Moje bezpieczeństwo? Okey. Po pierwsze to mało powinno cię obchodzić co robię i z kim. Po drugię, to czy uważasz, mnie za głupią? Myślisz, że jestem idiotką? - chciałem jej odpowiedzieć ale nie było mi dane.
- Nie odpowiadaj mi - uniosłam ręke dając mi znak aby milczał - Jestem bardzo wdzięczna, że mogę pozostać w gildi Sabertooth jednak... nie jesteś moim ojcem, Sting. Nie masz żadnego prawa, które by cie upoważniało do takiego zachowania. - wzięła dotąd milczącego Hibikiego za rękę. - Proszę cię... nie idź za nami - warknęła w naszą stronę i odeszła z chłopakiem w głąb lasu. Westchnąłem tylko zrezygnowany.
- Widzisz? Tylko się na ciebie zdenerwowała - skwitował całą sytuacje mój towarzysz.
- Nie uważam, że jest głupia - mruknąłem w zamyśleniu.
- Lepiej już wracajmy. - Rogue zaczął się kierować w stronę gildii. Zrezygnowany podążyłem za nim.
***
- Ściemnia się, gdzie ona jest? - mruczałem spoglądając w okno.
- Proszę się nie martwić Sting-kun , na pewno wróci. Przecież wracaliśmy kiedyś o gorszych porach - Yukino starała się mnie jakoś uspokoić.
- Owszem ale wtedy była z nami - spojrzałem na nią zrezygnowany. W tym samym momencie drzwi gildii się otworzyły. Nathalie obdarzyła mnie jedynie pogardliwym spojrzeniem i ruszyła szybkim krokiem do swojego pokoju. Nie mam jej tego za złe. Sam przyznaję, że to co zrobiłem było głupie i impulsywne. I sam nie wiem czemu tak naprawdę tak postąpiłem.
- Powinienem ją chyba przeprosić - powiedziałem niezbyt pewny.
- Nie chyba tylko na pewno - zwrócił się w moją stronę czarnowłosy.
- Zrobię to...przy następnej okazji - ale dzisiaj dam jej spokój. - Yukine, może z nią porozmawiasz? - zwróciłem się w stronę białowłosej. Ta tylko spojrzała na mnie zaskoczona.
- Ale o czym miałabym z nią pogadać?
- No nie wiem... wy dziewczyny chyba wiecznie macie o czym gadać, nie? - spojrzałem na nią z uśmiechem. Dziewczyna się lekko zaczerwieniła.
- Oczywiście, Sting-kun - wstała i szybko pognała w stronę schodów na górę.
- Mistrzu, mistrzu!
- Mówiłem ci Lectorze, odłóż na bok te formalności! - odwróciłem się w stronę biegnącego do mnie kota.
- Ta-ak Sting. Eh,..kiedy pójdziemy na jakąś misję? Dawno nie byliśmy!
- Hmm... - patrzyłem na niego z uśmiechem i położyłem mu deliketnie dłoń na głowę. - Nie bój się Lectorze. Już w najbliższym czasie.

----------------------------------------------------------------------------------------------

Wow, Sting co ty robisz? -^^-

Tak więc, do jutra ze 3-4 komentarze. Wtedy pojawi się rozdział 14 ( nie będziemy czekać do rana ale do pólnocy też nie. Ale w sumie w środę się wyrobiliście w przeciągu paru godzin...)

Myślicie, że Nathalie będzie skłonna dołączyć do Blue Pegasus? Czy czarujący Hibiki zdoła ją przekabacić na swoją stronę? I jakimi prawdziwymi motywami i uczuciami kierował się nasz mistrz o złotych włosach?

Podzielcie się swoimi odczuciami :D

No i oficjalnie. Wakacje!

Szczęśliwych i miłych wakacji dla wszystkich co zdali i nie  :3

4 komentarze:

  1. Hej cześć fajny rozdział Ale no właśnie ale. Zazdrosny sting i ruszająco-wybuchowe krzaki pobiły mnie na głowe.
    Ślę wene I proszę o więcej rozdziałów Wyłudzaczu:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Blue Pegazus? Jeśli chodzi o członków to są dla mnie takie trochę emm.. parówy? xD Jedyną osobą, którą tam wręcz uwielbiam to mistrz Bob! Nie rób mi tego niech Nat zostanie gdzie jest bo osobiscie pójdę po nią tam i za kłaki sprowadzę z powrotem do Saberów!

    OdpowiedzUsuń
  3. Huehue zazdrosny Sting *.* Uwielbiam! No nieźle Nat ma dołączyć do Blue Pegazus tego się nie spodziewałam... mam nadzieje, że jednak zostanie u Szablozebow. Fajny rozdział, nie ma co się rozpisywać, parę błędów wyłapałam, ale to nic.
    Miłych wakacji życzę ;*
    Pozdrawiam, Natsu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech zostanie w Sabertooth ^^ A jeśli chodzi o Stinga, to najzwyczajniej w świecie się zabujał *.* Pozdrawiam i ślę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń