środa, 22 czerwca 2016

Rozdział 13

Odkąd wróciłam z imprezy nad basenem z Sabertooth, nie robię nic innego, niż próbowanie wydobyć z siebie jakiejś cholernej cząsteczki magii. Ja dobrze skojarzyłam, Nathalie już całkiem dobrze idzie z utrzymaniem tego na 10 minut. A ja nawet nie zaczęłam tego robić. Dlaczego to jest takie trudne?
- Cholera... - powiedziałam siedząc nad książką o przemianach. Wiele się nie dowiedziałam. Praktycznie wszystko powiedziała mi Erza. Odsunęłam się od stołu i spojrzałam w sufit. Jaką magia mogę władać... pioruny mnie nie ciekawią... ale zapewne będę je miała. Nie podobało mi się, jednak nie miałam wyboru. To przyszło razem ze mną i zostanie. Nie podobało mi się to jednak nie miałam nic do gadania.
Wstałam od stołu i zaczęłam maszerować po pokoju. Odkąd trafiłam do Fiore mieszkałam w akademiku dla dziewczyn. Było tutaj całkiem przyjemnie. Musze tylko zacząć posługiwać się magią i będę mogła w końcu sama na siebie zarabiać, a nie robić sobie długi u ludzi  z Fairy Tail.
Przystanęłam przy oknie. Jest wiele rodzajów magii. Od smoczego zabójcy, przez magie tworzenia, aż po tak zwyczajna jak telekineza. I żadna z nich nie ukazała mi się. Co ja mam niby zrobić.
 Usłyszałam pukanie do drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam w przejściu Erzę. Spoglądała to na mnie, to na książki o przemianie. Nawet nie biegłam, by je zasłonić czy coś. Wiedziałam już, że jest za późno.
- A więc to chciałabyś robić? Przemieniać własny ubiór na zbroję i broń? - spytała. Podeszłam do biurka i zamknęłam książki. Przez chwile panowała cisza.
- Wiesz, że to jest jedna z najtrudniejszych magii do opanowania? Będzie trudno... - powiedziała spoglądając na mnie i podchodząc do biurka. Widziałam, że chce mnie od tego odwieźć. Jednak czy można zrezygnować już z wybranej mocy?
- Erza... wiem, że chcesz dla mnie dobrze, jednak ja już wybrałam bardzo dawno temu. Może i była to nieświadoma decyzja, ale jednak. Chciałabym mieć przemianę... ale tylko broni.. nie wiem, czy jest to możliwe, ale chce spróbować. Wszystko jest możliwe... - powiedziałam spoglądając na nią. Przez chwilę była poważna, po czym uśmiechnęła się i zamknęła oczy. Nie był to jednak dobry uśmiech. Raczej zdeterminowany.
- Dobrze.... hyhyhy... czas zacząć twój trening! - krzyknęła. Uśmiechnęłam się. - Wstajesz o świcie i razem ze mną zaczynasz trening. Rozumiesz? - spytała spoglądając na mnie. Pokiwałam głową. Nie byłam jeszcze nigdy tak gotowa. Podeszłam do niej i przytuliłam ją.
- Dziękuje. - wyszeptałam. Dziewczyna odwzajemniła uścisk.
- Dobra, koniec tych czułości. Przyjdę po ciebie jutro. Masz być gotowa, jasne? - spytała się.
- Hai! - krzyknęłam i przyłożyłam rękę do czoła jak w wojsku. Erza widząc to uśmiechnęła się.
Kiedy następnego dnia wstałam, czułam, że dzisiaj może być ten dzień. Dzień, w którym uda mi się nauczyć obsługiwać się magią przemiany. Szybko wstałam z łózka i poszłam przebrać się w jakąś bokserkę i legginsy. O ile coś takiego było w tym świecie. Moje szczęście dzisiaj nie znało granic.
Gdy tylko usłyszałam pukanie, podeszłam i otworzyłam. Zobaczyłam Erzę w dresie. Miała włosy zawiązane w kitkę i spoglądała na mnie surowo.
- Najpierw zaczniemy od biegu na 10 kilometrów. Potem rozciąganie wtedy weźmiemy się za wyciągnięcie tego z ciebie.- powiedziała i zagwizdała mi gwizdkiem w twarz. Przez chwile byłam otumaniona, ale szybko wróciłam o siebie. Zaczęłam trening.
Po godzinie wróciłam zdyszana z 10- kilometrowego biegu. Było to trudniejsze, niż myslałam biorąc pod uwagę, że zazwyczaj biegnę 5 i się męczę. Erza natomiast wyglądała jakby nic się nie zmęczyła. Podeszłam do niej i upadłam na ziemie.
- Dobry początek. Teraz rozciąganie. - powiedziała i zaczęła wykonywać ćwiczenia, których nigdy na oczy nie widziałam. Oczywistym było, że podczas walk trzeba być rozciągniętym jak cholera, a przede wszystkim gibkim, dlatego zawsze mieliśmy jakąś taką rozgrzewkę na rozciąganie. Nigdy jednak nie stosowaliśmy tak radykalnych ćwiczeń, jak dzisiaj. Ledwo co mi się udawało te najprostsze wykonywać.
- A więc gibkość  też nie jest twoją najlepszą stroną... zobaczmy walkę. - powiedziała i rzuciła mi drewniany miecz. Uśmiechnęłam się. Nareszcie coś, w czym dostane pochwałę.
Wstałam uradowana i złapałam drewniany miecz, który rzuciła mi czerwonowłosa. Uradowana i zdeterminowana spojrzałam przed siebie i zaniemówiłam. Erza trzymała w rękach prawdziwy, stalowy miecz. Wyglądał na przygotowaną.
- Ale... ale jak mam się obronić drewnem przed stalą! - krzyknęłam pretensjonalnie. Opuściłam gardę i w jednej chwili poczułam mocne kopnięcie w brzuch. Mocno wciągnęłam powietrze i jęknęłam. Upadłam na ziemie trzymając się za brzuch. Erza natomiast stanęła przede ma podając mi rękę.
- Nie chciałam ci zrobić krzywdy, ale chciałam byś zrozumiała, ze nie można się tak łatwo poddawać. Nawet drewnianym mieczem można obronić się przed stalą. Kiedy w to wierzysz, można zrobić, co chcesz. - mówiąc spojrzała na mnie. Widać było, że nie zamierza przestać mnie tak trenować.
Wyplułam nadmiar śliny, wyciągnęłam przed siebie miecz i stanęłam w pozie przygotowawczej.
- Dawaj. - powiedziałam Erza zaatakowała.
***
Od kilku dni trenuje z Erzą i muszę przyznać, że idzie mi coraz lepiej. Z każdym dniem jestem bardziej wytrzymała i bardziej gibka. Coraz lepiej idzie mi tez obronienie się przed Erzą. Powoli zaczęła stosować przemianę podczas walki. Miała rację, jest w tym mistrzynią. 
Dzisiaj był jednak niezwykły dzień. Zamiast mieć tą samą, co zawsze rozgrzewkę, siedziałyśmy i medytowałyśmy. Nie wiedziałam, czemu ma to służyć, jednak siedziałam i próbowałam coś zrobić. Nie wytrzymałam jednak długo. 
- Dlaczego to robimy? - spytałam się rezygnując po raz setny. Erza spojrzała na mnie. Westchnęła. 
- Nie mogę cie obwiniać, że nie wiesz. Próbujemy wydostać z ciebie magię. Sprawdzić, czy w ogóle ją masz. - powiedziała.
- Ale... ale przecież jestem dzieckiem maga. Musze mieć ją w sobie. 
- Nie musisz... trafiały się takie osoby, które były pół magami i nie miały w sobie ani grama. - wyszeptała. Przerażona wstałam. 
- W takim razie po co był ten trening?- spytałam się stając przed nią. Ta uniosła głowę. 
- Ponieważ magia przemiany potrzebuje wytrzymałego ciała. Nie może być byle kto. Przygotowywałam ciebie na wiele trudności. Teraz chce wiedzieć, czy to nie jest na marne.
- W tami razie dlaczego nie zaczęłyśmy medytować, a dopiero potem ten trening?
- Ponieważ magia przemiany jest inna. Ona od razu łapie swojego użytkownika i go sprawdza. Magia przemiany żyje własnym życiem. To nie jest tak, że to jest żadna magia. Po prostu rzadko kto może ją wykrzesać w sobie. - powiedziałą i też wstała. - Nie wiem, czy chcesz dalej kontynuować ten trening. To do ciebie zależy, czy chcesz to opanować, czy jednak nie. - dodała i odeszła. 
Rozejrząłam się. To było ciężkie do zrozumienia, jednak musiałam jakoś to zrobić. Złapałam pierwszy lepszy kamień i chciałam nim rzucić, kiedy spojrzałam na niego. Był to zwykły kamień, jednak coś od niego cułam. Jakby... energie? Podekscytowana uspokoiłam sie i szybko siadając przygotowałam do medytacji. W rękach trzymałam kamienia i ciągle nim kręciłam. 
Siedziałam tak kilka chwil aż w końcu poczułam, jak struktura kamienia się zmienia. Zaczał dziwnie się kręcić, aż w końcu wydłużył się wychodząc poza moje ręce. Zaskoczona otworzyłam oczy. W rękach trzymałam miecz. Troche chropowaty i tępy, ale prawdziwy miecz. Radośnie spojrzałam na niego. Nagle miecz z powrotem zamienił sie w kamień. Z moich ust nie schodził uśmiech. Nie wiedziałam, jak to zrobiłam, jednak to było cudowne uczucie. 
Szybko wstałam z trawy i pobiegłam do gildii. Nie wiedziałam, co chciałam zrobić, jednak musiałam się jak najszybciej tam dostać. 
Kiedy wpadłam do budynku, wszyscy spojrzeli na mnie jak jeden mąż. Uradowana weszłam głębiej i podeszłam do mistrza. 
- U... udało... udało mi się... - powiedziałam próbując złapać oddech. - Od... odna... odnalazłam... swoją... mag... magię... - nagle do mistrza dotarło, co powiedziałam. Zeskoczył z blatu i podszedł do mnie. 
- Naprawdę dziecko? - spytał się mnie. jedynie kiwnęłam głową. - pokażesz? - zacisnełam rękę w której miałam kamień. Zamknełam oczy i sie skupiłam. Poczułam, jak kamień rozrasta się w mojej ręce. Usłyszałam wiele zaskoczonych wdechów. Otworzyłam oczy, jednak kamien już wróciła do swojej pierwotnej formy. 
- Widział mistrz kiedykolwiek taką magię? - spytał się któryś z członków gildii. 
- Nie... jednak coś mi przypomina... - powiedział głaszcząc swoją bródkę. 
- Może magię Erzy? W końcu to ona uczyła mnie przez kilka dni i to dzięki niej odkryłam magię. - powiedziaałam. Rozejrzalam się o gildii w poszukiwaniu czerwonowłosej, jednak nigdzie jej nie było. Bez żadnego urpzedzenia wyszłam z gildii i zaczełam jej szukać.
Kiedy ją znalazłam, rozmawiała z jakimś niebieskowłosym. Miał tatuaż na twarzy. 
- Jellal... - usłyszałam. Zaskoczona widziałam, jak chłopak odchodzi. Czerwonowłosa nie pobiegła za nim. Widziałam jednak, że płacze. Wyszłam z kryjówki. 
- Erza... - powiedziałam. Dziewczyna drgneła i zaczęła ścierac łzy. 
- Coś się stało? - spytała już swoim normalnym głosem. Nie wiedziałam co zrobić, więc podeszłam do niej i ją przytuliłam. 
- Jeśli cie kocha, to wróci... Zawsze wróci do ciebie, pamiętaj. - wyszeptałam jej do ucha. Ta tylko przytuliła się do mnie. I do mnie dotarły te słowa. Kochałam Pablo, mamę, tatę i moje przyjaciółki. Jednak czy wrócę? Nie miałam pojęcia.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No witam kochani :) Już w piątek zakończenie roku i tak jak zapowiadałyśmy możemy wyruszyć z takim tam sobie maratonem ale to zależy od was.

Jeżeli do piątku pojawią się minimum 3 komentarze ( może być więcej, nie obrazimy się ) to w piątek pojawi się kolejny rozdział czyli w tym momencie będzie to już 14.

I tak samo dalej - później żeby i w piątek pojawiła się jakaś aktywność wtedy rozdział kolejny będzie w sobotę, kolejna aktywność i kolejny rozdział w niedzielę.

Od przyszłego tygodnia wszystko wraca do normalnego toru ( środa i sobota )

Jeżeli nie będzie tych trzech komantarzy, maraton się nie odbędzie i rozdział pojawi się standardowo w sobotę.

Jeżeli również w rozdział piątkowy nie pojawi się aktywność, w sobotę rozdziału nie będzie ( uznamy, że rozdział piątkowy to ten sobotni ).

Podobna sprawa wygląda z soboty na niedzielę.

Także pokażcie jak bardzo chcecie wiedzieć co będzie dalej. Mam nadzieję, że rozumiecie :D

Warto -^^-

Pozdrawiam wszystkich i powiedzcie przy okazji. Co sądzicie o magii Sofii?

4 komentarze:

  1. Bardzo fajny rozdział:) Ciekawa magia. ALE jak się nazywa .Proszę napisz ,bo będe podsuwać chore domysły.
    Śle ci masę weny !*+łapa w górę*

    OdpowiedzUsuń
  2. No mi też się ta magia podoba. Całkiem zabawna w sumie :P Tylko trochę mało o niej narazie wiadomo, więc mam nadzieję, że jeszcze pojawi się o niej coś więcej ;)! Zazdroszcze wakacji też bym chciała dwa miesiące się byczyć

    OdpowiedzUsuń
  3. Magia Sophie ciekawa, podobna do Erzy, ale mam nadzieję, że jadnak bd to coś innego. Skoro dziewczyny odkryły już swoje magię to akcja zacznie się rozkręcać, więc TAK CHCĘ MARATON xD (no musiałam dać duże litery :P) . Btw fajne tło, i to zdjęcie to cudo normalnie.
    Pozdrawiam, Natsu

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej ^^ to było niezłe ^^ Może i magia Sofii jest podoba do Erzy, ale myślę, że to może coś innego. Z resztą się okaże... :D

    OdpowiedzUsuń