niedziela, 30 października 2016

SaberLove - Rozdział 6

Drugi dzień wielkiego turnieju magicznego, tak bardzo się cieszę [sarcasm]. Główni komentatorzy Chapati i Yajima codziennie zapraszają do siebie jakiegoś gościa. Wczoraj jedną z nich była Jenny Realight, członkini Blue Pegasus. Nic dziwnego. Ale dlaczego dzisiaj zaprosili akurat mnie? Myślałam, że sławna mogę być jedynie na tle politycznym, skoro Terra nie udziela się... kulturowo. A tutaj zaproszenie... pewnie ma to związek z moim bratem. Jak zwykle. Nadal jestem zła ale postaram się być mniej naburmuszona.
- Hej malutka, wszystko gra? Jesteś pewna, że nie chcesz iść na te lody? - Shiro objął mnie ramieniem cały radosny.
- Nie chce - odparłam chłodno odsuwając się od niego. Spojrzał na mnie zmartwiony. Trochę mi przykro, że go tak traktuje. On nie jest tak w stu procentach winny. Jednak moja złość jest zbyt duża, by być jakkolwiek miła. Nie wiem jak dzisiaj przeżyje.
***
- Witam, witam! To już drugi dzień naszych igrzysk magicznych! - przywitał się ze wszystkimi facet dynia. Widownia zrobiła oczywiście ogromny hałas - W naszej loży znajdują się ;jak dnia poprzedniego; Chapati i Yajima oraz gość dnia dzisiejszego : Księżniczka Państwa podziemnego Terry, Alex - znowu wiwaty. I tak nikt mnie nie zna. Jednak, ponieważ nasza loża jest pokazywana na lakrymie, muszę się uśmiechać, co też zrobiłam.
- Wydaję mi się, że nie każdy cię zna, panno Alex - powiedział sędziwym głosem staruszek siedzący obok mnie.
- Sama byłam zaskoczona - starałam się mówić wyraźnie. Ta cisza... nikt się chyba nawet oddychać nie odważy - Myślałam, że ze względu na... sytuacje mającą miejsce te niecałe 200 lat temu, to mogę być bardziej znana na tle politycznym niż kulturowym. Jestem miło zaskoczona, że zostałam zaproszona - uśmiechaj się i bądź miła, a wszystko będzie dobrze.
- No cóż. Pewnie tylko ci ludzie w moim wieku - zachichotał lekko na swoje słowa - będą wiedzieć, że Terra to podziemne państwo i rozciąga się nad całym naszym kontynentem, gdzie dokładnie znajduje się twój zamek?
- Mówimy o tym moim głównym rodzimym? Kiedyś znajdował się pod Pergrande ale teraz... jest pod Iceberg
- Skoro już zeszliśmy na temat Pergrande, to pewnie tylko obecni jak i ci słuchający z lakrym magowie udzielający się wojennie będą cię chociażby kojarzyć. Każdy kto się orientuje w temacie wie, że wojna w której brałaś udział była największą i jedyną w ciągu ostatnich 20 lat! - tym razem to Yajima się odezwał. Mogłam się spodziewać, że skoro wczoraj tak Jenny odpytywali to mnie też to czeka ale wolałabym o takich rzeczach nie wspominać.
- Tak. To co się zdarzyło cztery lata temu na pewno wywarło ślad na wszystkich, którzy brali w tym udział - muszę zważać na słowa. Turniej Magiczny to największe wydarzenie w kraju. Pewnie całe państwo mnie słucha i ogląda w tej chwili - Nauczyłam się wielu rzeczy podczas tego wydarzenia, jak tego, że nie wolno bagatelizować małych rzeczy, bo potem rosną na olbrzymów i nie można ich powstrzymać... - ugryzłam się w język zanim się na dobre rozgadam i znowu obrażę Hisui. Jeszcze wszyscy mnie popamiętają.
- Czyżbyś chciała nam coś przekazać, panno Alex? - zwrócił się do mnie Chapati.
- Ja... - zawahałam się - Powiem tylko, że od tego momentu z wielką radością czekam na moment, w którym będę mogła powiedzieć: "Wiedziałam, że tak będzie" - uśmiechnęłam się, pierwszy raz szczerze od kilku dniu. Jednak wypadałoby zmienić temat. Za długo trwa to odpytywanie. - Ale możemy wrócimy do głównej atrakcji tego dnia? Jestem ciekawa, co to za kolejne zadania zdołaliście wymyślić - rozluźniłam się i położyłam ręcę na stole. Mogłam ubrać dziś jakąś sukienkę albo coś ale uznałam, że lepiej będzie jak będę miała narodowe barwy Terry. Pewnie nikt by nie zgadł ale to czarno-czerwony. Z hipogryfem na herbie. Według historii kraju, czarny był pierwszy, bo magiczne bronie najczęściej były tego koloru. Czerwony doszedł prawie dwieście lat temu, po tym jak zmuszono nas do podpisania traktatu pokojowego i uznano Krwawym Krajem. Ach, ci bojaźliwi ludzie. Bali się, że zaatakujemy ich od dołu, z zaskoczenia? W przenośni i dosłownie?
Tak więc, siedziałam w czerwonej spódniczce, czarnym swetrze, gdzie na plecach mam wyszytego hipogryfa oraz kozakach do kolan. Nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego strój elegancki dla kobiet na takie uroczystości musi wyglądał właśnie tak. Jakbym nie mogła ubrać się normalnie tylko w te kolory. Te tradycje...
Spojrzałam w dół. Zbytnio się zamyśliłam. Ale wiele nie straciłam. Poszczególne drużyny wybierały, kto to dzisiaj będzie brał udział w dzisiejszym zadaniu. Zawodnicy wybrani. Tylko jedna dziewczyna na osiem osób. Jedynych, których kojarzę to Sting z Sabertooth, dwóch gości z Fairy Tail ale to tylko po znaczkach i ich sławie... resztę pierwszy raz widzę ale jeden z nich wygląda jakby był na ostrym kacu i pijaku jednocześnie.
- Konkurencją na dzisiaj jeeeessst....Rydwan! - krzyknęła dyniowa głowa. - Zawodnicy muszą przejść po ruszających się platformach do linii mety. Wszystkie chwyty dozwolone. Ale uwaga! Nie wolno spaść! Kto spada, ten odpada! - i zniknął. Niektórzy chłopcy nie wyglądali na szczęśliwych... dokładnie trójka. Nawet wiem dlaczego. Nawet się ruszyć nie mogą! Wszyscy wystartowali, a oni?
- Widać reprezentanci Fairy Tail i Sabertooth się ścieli! Jak się zaraz niepozbieraną to na pewno tego nie wygrają - zaczął komentować Yajima.
- Ich organizm ich oszukał, a sami nie są wstanie tego pokonać. To tylko świadczy o ich słabości - oświadczyłam pewna siebie. Na trybunach rozległy się dźwięki aprobaty jaki i przytaknięcia mi.
- Co masz na myśli? - zwrócił się do mnie Chapati. - Jeden z nich jest z najsilniejszej gildii w Fiore. Wygrywali przed ostatnie siedem lat. Fairy Tail też było mocne, przed tymi latami.
- Choroba lokomocyjna ma być wymówką na to by nie móc działać? To tak jak powiedzieć, że kobieta ma prawo psioczyć na wszystko dookoła tylko dlatego, że dostała okresu. Jedno i drugie jest dla mnie bzdurą. Jak wisi nade mną groźba śmierci, to można wykrzesać z siebie dwieście procent i więcej... - za bardzo się unoszę. Muszę się opanować.
- Być może masz rację ale to tylko turniej. Żadna śmierć nam tutaj nie grozi - dyskutował ze mną, podczas gdy na arenie wciąż trwało zadanie. Publiczność pewnie już nie wiedziała gdzie podziać oczy. Na czym się skupić.
- Kiedy trenujesz to też możesz się nie przykładać i mówić, że "to tylko trening" i "nic się nie stanie". Jednak trenujesz po to by, móc w stanie pokonać wroga, który będzie cię traktować bardziej niż serio. A nawet nie będzie grać fair. W tym momencie ta trójka udowadnia, że nie radzi sobie na ruszającym się obiekcie. To tyle by było z ich siły - skończyłam. Więcej chyba nie powinnam się odzywać. Nadal jestem zła. Niby powiedziałam prawdę, to co myślę ale wiem, że trochę pojechałam. Zasugerowałam, że podważam siłę Sabertooth. Muszę lepiej dobierać słowa. Uważać na ich wagę. Rozejrzałam się po trybunach. Część mi kibicowała. Ale to była bardzo mała część. Reszta najwyraźniej dalej ślepo wierzyło w tą gildię. Stanowczo, coś jest z nią nie tak. Jednak mój wzrok skoncentrował się na drużynie z gildii Raven Tail. Już wczoraj zwrócili na siebie moją uwagę. Wczoraj gdy jedna z ich dziewcząt walczyła, stało się coś dziwnego. Nagły przypływ tej złej energii. Czułam, że jest bardzo blisko mnie. Po skończonej walce, uczucie zniknęło. Zlokalizowałam jednak źródło... przynajmniej tak myślę. Liczę, że dzisiaj również coś się wydarzy. Jeśli znów, źródło będzie od tego ich "mistrza" to znaczy, że coś jest na rzeczy. Wtedy oznacza to, że myliłam się co do Sabertooth...albo, że coś lub ktoś działa w dwóch miejscach. Osobiście skłaniam się ku drugiej opcji.
- No i mamy zwycięzców! Na pierwszym miejscu Bacchus z drużyny Quatro Cerberus! 10 punktów! Drugie miejsce...Kurohebi z drużyny Raven Tail! 8 punktów! Trzecie miejsce...Risley z drużyny Mermaid Heel! 6 punktów! Potem kolejno...Yuka Suzuki 4 punkty, Ichiya Vandalay Kotobuki 3 punkty. Natsu Dragneel 2 punkty, Gajeel Redfox 1 punkt oraz na ostatniej pozycji Sting Eucliffe otrzymuje 0 punktów - wymienił Chapati.
- Wow, Sabertooth chyba jeszcze nigdy w historii turnieju nie upadło tak nisko. Ale to i tak pewnie nie przeszkodzi im w tym by jednak wygrać. Teraz walki! - skomentował Yajima. Wolałam na razie się nie odzywać.
- Panno Alex, może ty wywołasz przeciwników na ring? - zwrócił się do mnie Chapati. Wybacz gościu ale zdaje się, że publiczność mnie nie cierpi bo pojechałam po Sabertooth.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się promiennie i spojrzałam w stronę tablicy gdzie są wyświetlani nasi magowie  - W pierwszej walce zmierzą się ze sobą...Toby Horhota z - niecierpliwie jak chyba wszyscy, czekaliśmy na drugiego zawodnika - z Kurohebi  - podniosłam głos, żeby to jakoś brzmiało. Na ogół raczej nie wywołuje ludzi do walk. Nawet nie wiem kogo bym mogła obstawiać. Myślę, że Kurohebiego ale to chyba tylko dlatego, że wygląda przerażająco no i jest w Raven Tail. Może znów pojawi się ta dziwna, zła energia.
Jak przewidziałam, to Kurohebi wygrał. 10 punktów dla Raven Tail. Jednak nic się nie pojawiło. Czy to dlatego, że ten człowopies był za słaby? Sami słabeusze. Jeszcze trochę i sama tam zejdę.
- Druga walka - odparłam radośnie. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak sztuczna. A nie chwila... podobnie było gdy rozmawiałam z księciem Bosco. - Bacchus kontra Elfman Strauss - bardziej entuzjastycznie to chyba nie mogłam tego powiedzieć. Biorąc pod uwagę, jak gościu się zatacza, to bym powiedziała, że wygra Elfman. Z drugiej strony, wiem, że nikt o zdrowych zmysłach by się nie upił na drugi dzień ale w takim razie, o co chodzi?
Jak się okazało, istnieje najwidoczniej magia związana z pijaństwem. Po prostu nie wierzę w to co widzę, naprawdę? Chociaż tyle, że przegrał. 10 punktów dla drużyny Fairy Tail A.
- Trzecia walka. Jenny Realight kontra Mirajanne Strauss - ogłosiłam i już miałam obstawiać kto wygra kiedy stało się coś, co bym nigdy nie przewidziała. Była to walka. Ale na kobiece wdzięki. Może bym nawet się przyłączyła do tego szaleństwa jakie dzieje się tam na dole ale jestem zbyt wkurzona.
- Panno Alex, nie dołączysz? Myślę, że będzie pannie szczególnie dobrze wyglądać w białej sukni ślubnej - zagadnął mnie Chapati, a nasze twarze znów pojawiły się na wielkim ekranie. Nawet śmiechy ucichły w tym momencie. Naprawdę tak obchodzi ich moja reakcja?
- Raczej sobie odpuszczę, Chapati. Do mnie zdecydowanie nie przemawiają takie zabawy - uśmiechnęłam się przepraszająco - Wręcz jestem zażenowana. Celem tej części dnia, jest walka na magię, ewentualnie pięści. Nie na to, która dziewczyna jest seksowniejsza czy ładniejsza. Lepiej by było gdyby wszyscy się uspokoili. Łamiecie zasady turnieju - podkreśliłam ostatnie zdanie, by dać do zrozumienia organizatorom, że jednak to co tam się dzieje, nie jest dobre. Nawet jeśli ich jako mężczyzn to cieszy. Na szczęście, wszyscy na to przystali, choć niezadowoleni, że zepsułam zabawę. Odbyła się prawdziwa walka którą wygrała Mirajane. 10 punktów dla drużyny Fairy Tail B.
- Walka czwarta. Kagura Mikazuchi kontra Yukino Aguria - tą walką byłam chyba najbardziej zainteresowana. Pewnie tylko dlatego, że ta cała Yukino była z Sabertooth. Nie wiem na co dokładnie liczę. Że nagle wyjdzie na środek i przyzna się, że chce przyzwać na ziemię armię umarłych najlepszych wojowników jacy kiedykolwiek żyli?
Przyznam, że to było ciekawe. Jednak od samej Yukino nic nie wyczułam. Widzę jednak, że jest potężnym magiem duchów. Jednak nie na tyle, skoro przegrała. 10 punktów dla Mermaid Heel Są momenty w których żałuje, że nie mam dostępu do świata gwiezdnych duchów, jednak zdecydowanie przez większość swojego życia, cieszę się, że mam dostęp do świata gdzie spoczywają najwięksi wojownicy w dziejach.
- No cóż. Czyli to by było na tyle z dzisiejszego dnia. W tym momencie prowadzi drużyna Raven Tail ale pamiętajcie. Wszystko może się zmienić! - dyniowa głowa się żegnała. Czy to naprawdę koniec? Mogę już stąd iść? Zanim do reszty obrońcy Sabertooth mnie znienawidzą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz