środa, 12 października 2016

SaberLove - Rozdział 4

Członkowie Sabertooth stali pod ścianami szepcząc do siebie, moi rycerze przeszukiwali każdy kąt tej gildii, a ja dreptałam w kółko. To nie możliwe, żebym się pomyliła.
- Alex... - Katie powoli do mnie podeszła, spojrzałam na nią złowrogo. Znów nic nie idzie po mojej myśli! Co robię nie tak? - Jesteś naprawdę pewna, że chodzi o to miejsce? W ogóle, to czego spodziewasz się znaleźć?
- Cztera lata temu się nie pomyliłam. Tym razem też nie - zwróciłam się do niej chłodno, jednocześnie przypominając sobie wydarzenia sprzed lat. Od tamtej chwili, Pergrande będzie kojarzyło mi się tylko z bólem i niechybną śmiercią. Katie najwyraźniej również pamiętała co się wtedy wydarzyło.  - Już raz kiedyś doszło do katastrofy - zaczęłam mówić na tyle głośno by każdy mnie słyszał - Nie mam zamiaru drugi raz dopuścić do tej sytuacji, rozumiesz? Nie chce kolejnej wojny! - odwróciłam się do niej plecami starając się opanować emocje. Tym razem trzeba zapobiec nieszczęściu wystarczająco szybko.
- Księżno? - zwrócił się do mnie dowódca straży. Spojrzałam na niego z nadzieją ale nic nie musiał mówić. Już wiedziałam.
- To niemożliwe - złapałam się za głowę kiedy mnie olśniło - Fundamenty - szepnęłam. - Możliwe, że to pod fundamentami.
- Co masz na myśli? - mistz gildii jak dotąd milczący wystąpił przed szereg. Patrzył na mnie z wyższością. Odwzajemniłam spojrzenie - Chyba nie chcesz zrównać tego budynku z ziemią? Nie pozwolę na to - zagrzmiał jego głos. Nie podoba mi się to. Wygląda jakby chciał mnie się pozbyć. Dosłownie.
- Obawiam się - zaczęłam kpiąco - że, nie masz tu nic do gadania. Lakryma. - ostatnie zdanie skierowałam do Shiro. Podał mi urządzenie jednocześnie wysyłając mi uspokojające spojrzenie. Jestem spokojna. Jestem, kurcze oazą spokoju. Nie widać? Wystawiłam rękę z lakrymą przed siebie.- Księżniczka Fiore Hisui - powiedziałam stanowczo.
- Hisui? A na cholere ci z nią gadać? - gwałtownie się odwróciłam
- Milczeć, a wy... złożyć broń - na ogół nie jestem taka agresywna, jednak obecna sytuacja odemnie tego wymaga/ Pozatym... jeżeli będę zbyt miękka to nie będą mnie szanować. Zwłaszcza ci napełnieni pychą magowie. Znowu skupiłam swoją uwagę na ekran rozświetlany przez żółtą lakrymę. Zielonowłosa patrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Alex? Ty...co ty robisz ze swoimi gwardzistami na moim terenie? Wiesz, że to niezgodne z prawem. Chcesz mi coś przekazać? - zmarszczyła gniewnie brwii.
- Musimy poważnie porozmawiać i to natychmiast. Nie przyjmuję odmowy.
- Dlaczego bezprawnie wkraczasz na teren mojego kraju?
- Chesz żeby wydarzenia z Pergrande się powtórzyły!? - podniosłam głos. Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona.
- Nie. Myślę, że nikt nie chce.
- Ja też nie - mówiłam już spokojniej. Miałam zamiar się rozłączyć kiedy przeszkodziła mi w tym pewna dziewczyna. Ta sama co nie wpuściła mnie do środka ostatnim razem.
- Chwila moment. Księżniczko Hisui o co tu chodzi? Dlaczego ta dziewucha sobie przeszukuje naszą gildie bez żadnych konsekwencji?  - spojrzała na mnie wynośle. Jeszcze mnie popamiętasz, dziewczynko.
- Ach, Minerva. To jest Księżniczka Terry, Alex. Mogłaś nie słyszeć o tym państwie. Znajduje się ona pod ziemią i rozciąga się nad całym kontynentem. To potężne mocarstwo. Spowodu pewnych wydarzeń, zamknięto przejścia do podziemi. Królestwo nadal funkcjonuje ale tylko pod względem politycznym. Przeciętny mieszkaniec wioski, może znać je jedynie z legend. - nie przerywałam jej. Cieszę się, że im to po krótce wyjaśniła. Oszczędziła mi czasu. Oddałam lakrymę Shiro. Gwardzistom kazałam wracać do zamku. Zanim wyszłam...
- Ja nigdy się nie mylę. Tym razem również nie. - przejechałam wzrokiem po wszystkich. Ich mistrz który ma ochotę mnie rozszarpać, podobnie jak ta cała Minerva i przynajmniej połowa towarzystwa. Na dłuższą chwilę mój wzrok spoczął na Frosch i Lectora. Wyglądają na przerażonych. Zmartwiłam się. Nie chciałam ich wystraszyć. Ich właściciele wyglądają na zdumionych. Obracając się na pięcie. Wyszłam z budynku ani razu nie obracając się za siebie. Byłam zła. Jak to wytłumaczę ojcu?
***
- Jak to się nie zgadzasz? Nie masz wyjścia! - gwałtownie wstałam ze swojego miejsca, aż się krzesło wywróciło na ziemię.
- A co jeśli się mylisz? - również wstała.
- A co jeśli nie? 
- Kłócicie się jak pięcioletnie dzieci - obie zaskoczone zwróciłyśmy się w stronę dobiegającego dźwięku. W drzwiach od sali obrad stał dorosły, dobrze zbudowany, brązowowłosy chłopak o krwiścieczerwonych oczach. "Akira/Braciszek?" - krzyknęłyśmy jednocześnie zaskoczone. 
- A...co...co ty tu robisz? - pierwsza otrząsnęłam się z szoku - Nie powinieneś być...
- Dokładnie tutaj - uśmiechnął się i podszedł w naszą stronę. Stanął koło Hisui i spojrzał na mnie wymownie.
- Minęło osiem dni, siostrzyczko. Ojciec się niepokoi.
- Nie moja wina, że ona jest taka upara - założyłam ręce na piersi w celu ukazania swojego oburzenia. Ten tylko westchnął. - I co wzdychasz? Może byś się tak ze mną przywitał, co? Nie stęskniłeś się?
- Każda chwila bez ciebie to błogosławieństwo - prychnęłam na jego słowa, podczas gdy on z łaski swojej mnie prztulał.
- Powiedz tej swojej dziewczynie, by pozwoliła mi działać.
- Nie pozwole ci bez powodu niszczyć gildii. Zwłaszcza tej najlepszej w całej kraju! - zielonowłosa patrzyła na mnie złowrogo.
- Bez powodu!? Według ciebie, groźba zachwiania równowagi świata, która poskutkuje kataklizmami nie jest wystarczającym powodem? - wyrwałam się z objęć brata.
- Dziewczyny, proszę - stanął między nami - Alex? Jesteś pewna tego co mówisz? - zwrócił się do mnie. Spojrzałam na niego z niedowierzeniem. Że niby nie wierzy mi? Czy on... stoi po stronie Hisui? Ja wiem co tą dwójkę czeka ale... zabolało.
- Mam ci przypomnieć co się działo w Pergrande i z czyjej winy? - teraz to on patrzył na mnie z bólem.
- Chodzi mi o to, że masz tylko przeczucie. Nie twierdzę, że jest ono mylne ale wcześniejszym razem, prócz przeczuć pojawiały się też konkretne znaki, pamiętasz? I! Przypomnę ci, że czasami twoje przeczucia okazywały się mylne - położył mi rękę na ramieniu, chyba chcąc mnie w ten sposób uspokoić. Jestem na niego zbyt zła, by teraz być spokojna.
- Moje przeczucia nigdy nie były mylne. Mogło to być coś co działo się nie w tym świecie albo coś skończyło się zanim się zaczęło. Ale napewno nie były mylne! Dlaczego bierzesz jej stronę? Znasz mnie całe życie! Naprawdę myślisz, że potym wszystkim co robię, to mogę mieć choć cień wątpliwości? Nie! Ja wiem, że coś się dzieje! Po prostu wiem! Ale ty, tak jak obecnie każdy, bagadelizujecie to! - nawet nie zauważyłam kiedy zaczełam się wydzierać. Niektórzy gwardziści Hisui zaczęli się zbierać w sali chcąc zobaczyć co się dzieje.
- Alex, proszę cię, uspokój się - Akira próbował mnie uspokoić. Bezskutecznie.
- Nie, nie uspokoje się. Uważacie, że się mylę, bo tylko ja to czuje? Czyżbyście już zapomnieli kim jestem? Na kogo mnie wybrano? Chyba właśnie z tego względu, powinniście brać moje słowa bardziej poważnie! Jak nastąpi kolejna katastrofa, ja nie będę brała w niej udziału! Jak będziesz chciał coś naprawiać. Zrobisz to sam. Też masz moce.
- Dobrze wiesz, że nie mam takiego połączenia duchowego jak ty.
- Och, nagle stało się to dla ciebie ważne? Nie wierzę w waszą dwójkę. Nie będę brać w tym udziału. Jak tak bardzo chcecie kłopotów, to proszę bardzo. Ja już się w nic nie mieszam! - wyszłam szybkim krokiem z sali ignorując wszystkie krzyki dookoła. Zatrzymałam się dopiero gdy wyszłam z zamku. Spojrzałam w niebo. Słońce dawało po oczach. Lekki wiatr z południa nieco mnie orzeźwił. Został niecały tydzień do igrzysk. Inne gildie zaczną się zjeżdżać za jakieś trzy dni... podobnie z resztą mojej "rodzinki". Nie opłaca się wracać. Zostanę w Krokus i spróbuje ochłonąć. Choć czuje, że to nie będzie takie łatwe.
Urodziłam się po to by utrzymać równowagę na świecie. Pamiętam jak byłam mała i cieszyłam się, że z dwójki mojego rodzeństwa to akurat ja mam najsilniejsze połączenie duchowe. Pamiętam jak myślałam, że będę kimś. Że przyczynię się do wielkich rzeczy.A teraz? Tak bardzo żałuję, że nie jestem bardziej normalna. Nigdy nie sądziłam, że to będzie takie trudne. Nawet jeśli są osoby, które są ze mną to wiem, że w głębi duszy również mi nie wierzą. Nie uwierzą póki sami tego namacalnie nie poczują. Jestem sama. Sama przeciwko całemu Fiore, Seven...ktoś lub coś narusza bariere świata niematerialnego. Chce się tam dostać. Wydostać to co jest w środku. Ten ktoś jest skończonym idiotą. To co jest w środku jest bardzo potężne ale jednocześnie nie okiełznane. Nikt nie ma nad tym kontroli i nie będzie miał. Obawiam się, że w chwili ostatecznej nie damy rady. Nie podołamy zadaniu. Ja nie podołam. 
Czuje to. Czuję, że to się skończy dla nas wszystkich bardzo źle.
- Czy to nie nasza księżniczka? - zaskoczona nagłym dźwiękiem zleciałam z murka na którym, to chwile temu siedziałam. Leżąc tak na trawie, spojrzałam na swoich oprawców.
- Co wy wyprawiacie do cholery? - spojrzałam gniewnie na dwóch chłopaków... Sting i Rogue? Chyba tak
- Przyjechaliśmy nieco wcześniej. Wyglądasz na mocno nabuzowaną. Obrady z księżniczką się nie udały? - spytał kpiąco blondyn.
- Wydaję mi się, że to nie wasza sprawa - warknęłam wstając i jednocześnie sprzepując z siebie brud. Jeszcze tego mi brakowało. - Radziłabym wam grzeczniej się do mnie obnosić - spiorunowałam ich spojrzeniem. Dlaczego musieli się do mnie przyczepić? Na ich miejscu bym nie zaczepiała takiej osoby co splądrowała im gildie. Wręcz przeciwnie, unikałabym szerokim łukiem.
- Alex? - nawet nie musiałam się odwracać by wiedzieć, kto za mną stoi. Założyłam ręce na piersi i odwróciłam głowę w drugą stronę - Nadal jesteś zła?
- Ja? Nie, ja wcale nie jestem zła - uśmiechnęłam się niewinnie - Ja jestem wkurzona! - gwałtownie odwróciłam się w jego stronę - Maksymalnie wkurzona. Jak możesz być tak głupi i ślepy? Naprawdę, nie wierzę, że mamy tę samą krew. Skoro twierdzę, że to prawda, to znaczy, że tak jest. Dlaczego mi nie wierzysz? Z jakiego powodu? - jeszcze nigdy nie byłam na niego tak zła. Jeszcze w ogóle nigdy nie byłam tak zła. Zupełnie zapomniałam o obecności dwójki chłopców. Dalej ignorując ich obecność, szybkim krokiem odeszłam z tego miejsca. Nawet nie wiem gdzie, byle jak najdalej.
---------------------------------------------------------------------
 Może trzeba wam to napisać ale proszę was, czytelnicy widmo.
Napiszcie co sądzicie o tym opowiadaniu.
Osobiście uważamy, że wyszło nam one emocjonalnie ale to okaże się później.
Sądzę, że postacie są lepiej wykreowane niż te w Earthland :D
A jaka jest wasza opinia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz