sobota, 8 października 2016

SaberLove - Rozdział 3

Siedziałam na łóżku w pokoju, kiedy wparował do niego Shiro. W normalnej sytuacji bym wywaliła go z pokoju widząc tą jego nadętą twarz. Jednak to nie były normalne okoliczności.

*dzień wcześniej*

Widziałam, jak Kojou podbiega zdyszany do Alex. Powiedział coś księżniczce, po czym odszedł odgoniony ruchem ręki. Nie wiem, co powiedział strażnik, ale po szerokim uśmiechu Alex wiedziałam już, że to mi się nie spodoba. Spojrzałam na Hiro. Tak samo jak ja przyglądał się szarowłosej. Widziałam, że zastanawia się, o co chodzi. Wiedziałam już, że nie jestem jedyna zdezorientowaną. Dziewczyna uspokajała się przez chwilę, po czym wróciła do nas. 
- To co myślicie o drzewku prasowym? - spytała uśmiechają się szeroko. Wyglądała na zrelaksowaną i zadowoloną z czegoś. Nie mogłam jednak domyślić się, o co chodzi. Egh... po raz pierwszy żałuje, że nie potrafię czytać w myślach. To już mnie zaczęło strasznie denerwować. Nidy nie byłam cierpliwa, a moja ciekawość nie miała sobie równych. 
- Wszystko super i fajnie, jednak muszę cię zranić. To drzewko długo nie przetrwa. - powiedział dobitnie Hiro. Jedyny mądry w tym towarzystwie. 
- Hiro ma rację. Gdy tylko odejdziemy, pewnie ktoś wejdzie na drzewo i zbierze te śmieci. A jak nie teraz to w najbliższym czasie spadną z gałęzi. Nie licz na szybki postęp w jego rozroście. - dodałam uśmiechając się miło. 
- Nigdy nie umieliście się bawić. Nie to co Shiro! - powiedziała przytulając się do chłopaka jak do maskotki. Ten natomiast nic sobie z tego nie robił. Co chwilę spoglądał w moim kierunku, jakby był ciekawy mojej reakcji. Tylko na co? Na ich kolejny zwariowany pomysł? Powinien już się przyzwyczaić do mojego ciągłego olewania go. Jednak on upierdliwie sobie ciągle coś wmawiał. - Ale nie to chciałam wam powiedzieć. Kat, pamiętasz nasze wakacje? - spytała się mnie.
- Jak mogłabym zapomnieć. - powiedziałam cierpko. Minęło trochę czasu, odkąd wróciłyśmy do Terry, jednak ja nadal nie mogłam się pogodzić z wcześniejszym zakończeniem wakacji. To był bolesny cios w moje już i tak okropnie poranione plecy. 
- Pamiętasz, jak mówiłam ci o tej energii? Dzisiaj rano jeden z pracowników taty poczuł to dziwne uczucie, które opisałam im, gdy tylko przybyłam. Mówił, że to nie pierwszy raz, jednak dzisiaj to było o wiele silniejsze. 
- Co to znaczy? 
- To znaczy, że mamy dzień, by przygotować się na wejście do Sabertooth. Nie martw się, tym razem mam pismo, a do tego będzie królewska straż. Jak ja się cieszę! - powiedziała podekscytowana. Jeszcze trochę i ze szczęścia będzie skakać w miejscu. 
- Tylko się nie posikaj ze szczęścia. Myślisz, że to będzie normalne, jak straż nieznanego mistrzowi gildii kraju pojawi się przed drzwiami z nami na czele, to nas wpuści? Może uznać, że pismo jest podrobione, a "strażnicy" to tak naprawę przebrani ludzie z jakiejś wioski. Jest wiele wyjaśnień na nasze pojawienie się z obcą grupą.
- Jak zwykle niszczysz mi humor. Powinna cię kiedyś spotkać za to kara.
- Czekam z niecierpliwością. - powiedziałam. Ta jedynie wystawiła mi język. Jak dorośle. Mówiła, że mamy dzień. o w tym czasie mogłam zrobić? Przede wszystkim muszę wyciągnąć strój na takie okazje. Nie często się zdarza, że idziemy przeszukać jakieś miejsca. Pewnie się strasznie zakurzył! 
- Idziemy dzisiaj się rozerwać? - powiedział Shiro przerywając moje myśli. Spojrzałam na niego zaskoczona. 
- To dobry pomysł. Wyluzować się przed jutrzejszą misją. - zgodziła się Alex. Spojrzałam na Hiro on na pewno...
- Ja też idę. 
... zrezygnuje... Wszyscy w tej chwili spoglądali na mnie i czekali na moją odpowiedź. Podniosłam ręcę na wysokość klatki piersiowej. 
- Wiecie jak bardzo chciałabym iść...
- Tak bardzo, że wcale. 
- ... ale jestem dzisiaj strasznie zmęczona, a chciałabym...
- Się rozerwać, więc idziesz z nami! - powiedział Shiro uśmiechając się. Alex radosna zaklaskała w dłonie, a Hiro spojrzał na mnie. Miał radosne ogniki w oczach. 
- ... przygotować się na jutro. - wyszeptałam opuszczając ręce. Nic nie mogłam już poradzić. Wmówili sobie, że idę, więc nie miałam wyboru. Gdybym teraz zrezygnowała, siłą zaciągnęliby mnie do jakiegoś miejsca. Po kilku minutach wszyscy rozeszliśmy się w swoim kierunku. Alex skierowała się do zamku, a chłopaki do pobliskiego sklepu. Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam szukać czegoś na wyjście. Jak już mam iść, to z wielkim wejściem. Po kilku godzinach przymierzania wszystkich ciuchów, jakie tylko miałam w szafie, wybrałam czarną sukienkę, gdzie w niektórych miejscach miała przezroczyste elementy. Przy szyi miała czarne esy floresy, a na biodrach szary pasek. Była śliczna. Nawet nie wiem, kiedy ja kupiłam, ale dzisiaj tego nie żałuję. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze. Może jednak ten wypad będzie udany?
Kiedy nadeszła godzina spotkania, wyszłam z pokoju. Akurat zdążyłam posprzątać burdel, który narobiłam podczas mojej jako takiej metamorfozy. Wyszłam przed budynek, gdzie czekali już pozostali. Alex miała na sobie szarą sukienkę z rękawami trzy czwarte, a chłopacy byli ubrani luźniej, niż zazwyczaj. 
Gdy tylko przyjaciele usłyszeli dźwięk zamykanych drzwi ,odwrócili się w moim kierunku. Najpierw był szok. Widać było, że targają nimi sprzeczne uczucia. 
- Niee... wracaj się i przebieraj! - powiedział Shiro popychając mnie lekko w stronę drzwi. Patrzyłam na niego zdziwiona i lekko wkurzona. 
- Co ci się nie podoba w moim stroju? - spytałam się odwracając się w jego stronę. 
- Właśnie o to chodzi, że podoba mi się aż za dużo. I wydaje mi się, że nie tylko mi. - wyszeptał spoglądając na mijających nas mężczyzn. Spoglądali na mnie dziwnym spojrzeniem. Zakryłam piersi i zaczerwieniłam się.
- Masz rację, pójdę się przebrać. - odwracałam się, by pobiec do pokoju, kiedy poczułam rękę zaciskającą się na moim przedramieniu. Odwróciłam się. To była Alex. 
- Nie! Idziesz w takim stroju, czy ci się to podoba, czy nie. - powiedziała zdeterminowana. Miałam co do tego złe przeczucia. Puściwszy moją rękę poszła w tylko sobie znanym kierunku. Nie wiedziałam, co za miejsce wybrali na relaks, jednak ja już zaczęłam się denerwować. A co, jeśli to będzie jakieś miejsce, gdzie będziemy wyglądać na zbyt elegancko ubranych? Po dziewczynie można było się wszystkiego spodziewać. 
Widząc, że Alex stanęła, podeszłam do niej. Staliśmy przed barem "Milion gwiazd". Z zewnątrz wyglądało na całkiem miłe miejsce. Przełknęłam gulę. Nigdy nie oceniaj książki po okładce. Wchodząc uderzył w nas powiew gorącego powietrza. Śmierdziało potem i czymś jeszcze. Chyba alkoholem. Nie byłam pewna. Wszyscy razem przysiedliśmy w najbardziej oddalonym stoliku i zamówiliśmy coś do picia. Nie znałam się za bardzo na tych rzeczach, więc zamówiłam jedynie jakieś słodkie picie. Reszta poleciała na całego. Wolałam nie wiedzieć, co znajduje się w tych ich kolorowych napojach. 
Po paru takich piciach wszyscy byli zbyt radośni. Ja też czasami śmiałam się z rzeczy, które wyczyniali, jednak nie tak jak oni. Byli już całkiem pijani. Grał właśnie wolny kawałek, kiedy poczułam rękę na ramieniu. Odwróciłam się przerażona. Był to jedynie Shiro. A może aż on. Czułam się dziwnie odurzona substancją znajdująca się w powietrzu. Białowłosy się przybliżył i podał mi jeden z tych kolorowych napoi. 
- Pij. - powiedział podtykając mi go pod same wargi. Pokręciłam głową i lekko odsunęłam napój, jednak chłopak nie rezygnował. - Napij się. To cie zrelaksuje. 
- Ale ja jestem zrelaksowana! - krzyknęłam roześmiana. Tak naprawdę byłam zdenerwowana. To nie jest miejsce dla introwertyków. Chłopak chyba zauważył mój blef. 
- Jakoś nie widzę. No weź. Nic ci nie zaszkodzi. - powiedział uśmiechając się. Westchnęłam i wzięłam od niego napój. Napiłam się małego łyczka spoglądając na niego. Chciałam tylko trochę, by chłopak się ode mnie odczepił. Niestety, nie skończyło się na jednym łyku. Napój okazał się całkiem smaczny. Co kilka chwil popijałam małymi łyczkami. Impreza rozwijała się w najlepsze.
Następnego dnia lekko pobolewała mnie głowa. Impreza poszła w złym kierunku, Oj złym. Podniosłam głowę i zobaczyłam swój pokój. Nic się w nim nie zmieniło oprócz tego, że na ziemi leżała moja sukienka i buty. Spojrzałam na siebie. Musiałam rozebrać się w drodze do łóżka. Obok siebie zauważyłam wodę. Była przy niej karteczka

Wypij to. Pomaga na kaca :)
                                        S.

Przeczytawszy wiadomość szybko wypiłam wodę i wstałam chwiejnym krokiem. Spojrzałam na zegarek przy łóżku. Była dziesiąta. O piętnastej mieliśmy spotkać się przy najbliższej granicy do Sabertooth. Podeszłam do szafy i wyjęłam pogniecione ubranie na służbę. Ubierając się wcześniej w dresy wyprasowałam uniform i powiesiłam na haczyku przy drzwiach. 
Kilka godzin później siedziałam na łóżku w uniformie. W drzwiach stał Shiro i spoglądał na mnie. miał na sobie podobny strój, tylko że w innych barwach. Każdy z takich strojów reprezentował nasze umiejętności. 
- Pamiętasz cokolwiek z wczorajszej imprezy? - pyta znienacka chłopak. Spogląda na mnie czujnym wzrokiem. Próbując sobie coś przypomnieć łapię sie za głowę. Jednak po wypiciu tych kilku drinków film mi się urywa. 
- Nie za bardzo... co ja takiego zrobiłam? - spytałam przerażona. Nie wiedziałam, co robiłam i to mnie przerażało. A co jeśli zrobiłam coś, czego mogę żałować?
- Ty nic - wyszeptał chłopak wychodząc. - Chodź, czekają na nas. - dodał. Szybko wyszłam z pomieszczenia. Poszliśmy do zachodniej granicy. Czekała tam na nas straż królewska. Czas na przeszukanie Sabertooth.

Znajdowaliśmy się właśni przed Sabertooth. Pewnie dziwnie wyglądała armia składająca się z pięćdziesięciu uzbrojonych ludzi.Nie mogliśmy jednak nic na to poradzić. Pokojowo się nie dało, więc trzeba działać siłą.
Drzwi gildii otworzyły się. Stanął w nich ten sam mężczyzna, który nie chciał nam dać przeszukać swojej gildii ostatnim razem, gdy tu byłyśmy. Mistrz Jiemma. Spoglądał na zebranych ludzi z niesmakiem. Widać było, że nie podoba mu się to całe zamieszanie przed jego budynkiem.
- O co chodzi? - spytał pierwszego lepszego żołnierza. Wszyscy wiedzieli, po co tu przyszli.
- Jesteśmy tutaj na rozkazy rodziny królewskiej Terry. Mamy nakaz przeszukania pańskiej gildii. 
- Terry? Co to za państwo? Nigdy o nim nie słyszałem.
- Proszę poczytać trochę o starożytnych państwach i wszystko stanie się dla pana jasne. Nie mamy czasu na przedstawianie panu historii naszego państwa.
- A jest tutaj ktoś... kto wami przewodzi? - spytał, a strażnicy w tym samym czasie rozsunęli się wystawiając nas na widok mistrza. W tym czasie zebrała się za nim całkiem spora magów, w tym Rogue i Sting. Spoglądali na nas z szokiem. Uśmiechnęłam się.
Alex szybkim krokiem ruszyła przed siebie. Stanęła przed mistrzem i uśmiechnęła się.
- Chcieliśmy wczoraj pokojowo to załatwić, lecz nie daliście mi wyboru. Muszę przeszukać to miejsce. - powiedziała poważnie, po czym wyminęła go. Zaczęła kierować strażników w dane sektory. Mieli przeszukać wszystko. Nawet sypialnie magów. Westchnęłam. Wszystko idzie w złym kierunku.
- Jesteś pewna, że to na pewno było tu? - spytałam się jej. Spojrzała na mnie.
- Oczywiście, że tak. Ja to czuję! Nie mogę być bardziej pewna. - wyszeptała, spoglądając na mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz