środa, 2 listopada 2016

SaberLove - Rozdział 7

Czekaliśmy na zewnątrz na Alex. To, co dzisiaj odwaliła na turnieju, było całkiem zabawne. Ciekawe, czy widziała miny smoczych zabójców, gdy o tym mówiła? Jeśli nie, to niech żałuję. Jeszcze nigdy nie widziałam kogoś tak wkurzonego, zażenowanego i zaskoczonego jednocześnie. Aż miło bylo popatrzeć. Oczywiście, dzień przebiegł bez żadnych problemów ze strony chłopaków. Byli potulni jak owieczki. Aż miło było popatrzeć.
Alex właśnie wychodziła z budynku. Szło za nią kilku ochroniarzy królewskich. O matko, co ona znowu zrobiła?
- Nic nie zrobiłam, nie martw się. To tylko tak dla ochrony. - powiedziała widząc moją karcącą minę. Uspokoiłam się trochę. Dzisiejszy dzień był już drugim Wielkich Igrzysk Magicznych. Tylu tu ludzi. Za dużo. Moja natura nie akceptuje takiej masy otaczających cię osób. Musiałam jednak przeżyć. Poszliśmy szybkim krokiem do hotelu. Każde z nas chciało szybko wrócić, by odpocząć po dzisiejszym dniu.
- Kat? - wyszeptała Alex, gdy dotarłyśmy do naszego pokoju. Wyglądała na poważną.
- Co jest?
- Mamy problem. Nie tylko z Sabertooth są problemy.
- Jak to? - zapytałam zdziwiona. Która gildia znów zaszkodziła sobie?
- Kiedy była konkurencja "Rydwan", poczułam od członka gildii Raven Tail zła energię. - odpowiedziała. Spojrzałam na nią przerażona. Dwie gildie chcące otworzyć portal do świata umarłych. A może Alex już nie odróżnia. W końcu tylko ona ma tak silne połączenie ze światem pozagrobowym. Nikt inny z żyjących nie wie, jak to jest poczuć "to coś". I to jest najgorsze. Nigdy nie wiemy, czy Alex robi sobie z nas żarty, czy naprawdę coś czuje.
- Dwa źródła?
- Zapewne tak. Musimy sprawdzić, o co z tym chodzi.
- Teraz? Trwają igrzyska. Nie możemy tak po prostu iść sobie i zignorować wszystkich przeszukując i burząc gildie.
- Więc co mamy według ciebie zrobić? - spytała się mnie. Spojrzałam na nią przepraszająco. Nie było innego wyjścia. Jeśli chciała to zrobić, musi jeszcze raz spróbować.
- Wiesz, co musisz zrobić.
- Nie.
- To jest jedyne wyjś...
- Nie pójdę znowu do Hisui! Dała mi jasno do zrozumienia, że nie ma zamiaru mi pomagać, a ja nie zamierzam się im pchać drugi raz.
- Im?
- Zapomniałaś o moim pożal się boże bracie. Przecież ma zamiar wyjść za tą wywłokę. - najwidoczniej mocno się na nią wkurzyła, skoro zaczęła rzucać w nią wyzwiskami. Jest coraz gorzej. Westchnęłam.
- Chociaż... chociaż spróbuj. Powiedz, że to się coraz bardziej nasila i rozrasta. Jeśli nie chcą katastrofy, to powinni się z tobą zgodzić. - powiedziałam pocierając skronie. Miałam już powoli dosyć. To trwało za długo. Usłyszałam kroki. To Alex podeszła do drzwi balkonowych.
- Niczego nie obiecuje. - powiedziała wychodząc. Zmęczona padłam na łóżko. Reszta dnia minęła bez takich rewelacji.
***
Był trzecie dzień Wielkiego Turnieju Magicznego. Tym razem udało nam się zająć całkiem pokaźne miejsca. Pierwszy rząd przy drużynie Sabertooth. Alex nie była za bardzo zadowolona z takiego obrotu sprawy, jednak musiała to wytrzymać. Drużyny weszły do swoich oddziałów. Widziałam, jak członkowie Szablo zębnych wybierają kogoś do kolejnej konkurencji. Ten dziwny dyniogłowy facet nazwał to "Pandemonium". Nie wiedziałam, o co w tym chodzi. Ta nazwa mówiła mi tyle, co nic. No może trochę ze światem umarłym mi się kojarzyła, ale to nie było dla mnie zdziwieniem. Z gildii Fairy Tail została wybrana Erza Scarlet i brązowowłosa dziewczyna. Nie kojarzyłam jej za bardzo. Rzadko kiedy pojawiała się w magazynach. Od Sabertooth wyszedł niebieskowłosy chłopak z imieniem, którego nie mogłam zapamiętać. Był jeszcze jeden z 10 świętych magów, Jura. Reszta była mi mniej znana. Dyniogłowy wyjaśnił zasady uczestnikom. 
- Czy rozumiecie? - zapytani skinęli głowami. - W takim razie zaczynamy konkurencje Pandemonium! - krzyknął, a za mną wybuchła fala dźwięku. Zatkałam uszy, by móc jeszcze ochronić swój słuch. Alex siedząca obok mnie jedynie się zaśmiała. 
Konkurencja zaczęła się od Erzy. Zdecydowała, że zabije wszystkie demony znajdujące się w świątyni. Wszyscy się zdziwili. Teraz bardziej obchodzili nas członkowie Sabertooth i Raven Tail. Nie mogliśmy jednak zobaczyć, czy przypuszczenia Alex są prawdziwe. Erza, tak jak się zadeklarowała, pokonała wszystkie stwory, co oznaczało jedynie, że konkurencja dobiegła końca. 
Organizatorzy nie mogli sobie jednak pozwolić na taki zwrot akcji, więc zorganizowali dogrywkę. Za pomocą Wskaźnika Mocy Magicznej mogli sprawdzić, jak wysoka jest moc osoby i przeliczyć to na punkty. Wszystko szło dobrze. Dopóki przy członku Raven Tail Alex nie podskoczyła. Chciała wstać i wejść na arenę. Zatrzymałam ją wyciągając przed nią rękę. \
- Alex uspokój się. Nie możesz zwracać na siebie uwagi. - wyszeptałam. Spojrzała na mnie wściekła. 
- To staje się silniejsze z każdym dniem! Nie możemy pozwolić, by otworzył się portal. Musimy ich powstrzymać. 
- A co z Sabertooth?
- Nie poczułam nic, odkąd wyjechaliśmy z ich gildii. Możliwe, że już przestali. Jednak Raven Tail nie ma zamiaru. Muszę ich powstrzymać. - wyszeptała wściekle. I wtedy się odwróciłam. Zauważyłam, że ktoś przygląda się naszej dwójce. Byli to bliźniaczy smoczy zabójcy. Spoglądali na nas z zaciekawieniem. Po chwili odwrócili się. Ciekawe ile widzieli. Czyżby wszystko? To było całkiem możliwe. 
Potem przyszedł czas na walki. Wszystko było spokojne. Dopóki nie nadeszła trzecia walka. Laxus Dreyar i Alexei. Spodziewałam się kolejnej dennej walki z trochę silniejszymi wrogami, lecz przeliczyłam się. Walka ukazała prawdę na temat gildii Raven Tail. Zostają oni aresztowani. Westchnęłam z ulgą. W więzieniu raczej nie będą mieli jak wzywać portalu. Uśmiechnęłam się. Do końca dnia nie było żadnej interesującej mnie walki. 
Czwarty dzień rozpoczął się dosyć ciekawie. Zajęliśmy te same miejsca, co poprzedniego dnia. Nie musieliśmy już za bardzo przyglądać się gildiom, jednak spodobały się nam te miejsca. Usiadłam obok Alex, kiedy poczułam na sobie czyiś wzrok. Rozejrzałam się. Spoglądał na mnie czarnowłosy smoczy zabójca. To chyba Rogue, jak się nie mylę. Wskazał na korytarz i poszedł. Czego ode mnie chciał? Spodziewałam się dzisiaj wszystkiego, lecz i tak to było dziwne. 
Przeprosiłam innych i poszłam za smoczym zabójcą. Stał on na korytarzu ukryty za filarem. Podeszłam do niego. 
- Słucham cię. - wyszeptałam zbliżając się do niego. Przechodziło obok nas parę osób, lecz nikt nie zwracał na nas za bardzo uwagi. 
- O co wam chodzi? Dlaczego tak bardzo chcecie się pozbyć naszej gildii? Czy to wina mistrza? - spytał się mnie. Stałam przez kilka chwil zaskoczona, lecz po chwili zaśmiałam się. 
- Nie, to nic takiego. Po prostu... dzieje się coś, w co wasza gildia została wmieszana i nic na to nie możemy poradzić. Jak na razie nic wam się nie stanie. 
- Jak na razie? 
- To, co sprawia, że się niepokoimy, stale się powiększa, a my nie dostaliśmy pozwolenia na interwencję. Po prostu nie wiemy, ile to za sobą pociągnie ofiar i kto nią będzie. 
- czekaj... o czym ty mówisz. 
- To się ciebie nie dotyczy, więc nie będę ci tego tłumaczyć. 
- Chcieliście zniszczyć budynek mojej gildii. To chyba jest wystarczający powód, by mi wszystko wyjaśnić.
- Uwierz mi, że nie. Gdyby  to wszystko działo się w waszej gildii, to zostałoby wam to wszystko wytłumaczone. Jednak na igrzyskach zauważyliśmy, że to prawdopodobnie wędruje. 
- Wędruje? 
- Tak, przechodzi z jednego na drugiego. Jest też opcja, że jest w to zamieszanych więcej gildii, jednak ona coraz bardziej traci na wiarygodności. 
- Czyli co? Już nie atakujecie mojej gildii? - spytał z nadzieją. Spojrzałam mu w oczy. 
- Taa... jednak nadal was obserwujemy... Alex nadal nie jest przekonana, że jesteście niewinni. - powiedziałam. Chciałam już odejść.
- Dlaczego mi to wszystko powiedziałaś? Coś za łatwo poszło. - odwróciłam do niego głowę. 
- Uważam, że chociaż w małej części powinniście cokolwiek wiedzieć. Jednak możesz powiedzieć to jedynie swojemu bratu. Jeśli ktokolwiek inny się dowie, ludzie zaczną węszyć, a wtedy się dopiero porobi. - wyszeptałam i wróciłam do znajomych. Obserwowali konkurencję. Widziałam, jak kilka osób walczy w wielkiej kuli wodnej. Dziewczyny miały okazję założyć bikini, a chłopcy popatrzeć. Nie podobała mi się za bardzo tą konkurencja, więc nie interesowałam się nią. A przynajmniej próbowałam. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Tym bardziej, kiedy Alex zaczęła się wiercić. Patrzyła się jedynie na Minervę i z zaciętym wyrazem twarzy próbowała usiedzieć na miejscu. Spojrzałam na członkinię Sabertooth. Walczyła, a raczej bawiła się członkinią Fairy Tail. Widać było, że to co robi, sprawia jej chorobliwą przyjemność. Nagle wzięła blondynkę za szyję i przerzuciła przez pole stworzone z wody i trzymała tak przez chwilę. Po chwili wypuściła ją z rąk. Przed upadkiem blondynki ochroniło ją dwóch chłopków. 
- Alex, wiem, że zapewne jesteś zła, ale... - powiedziałam odwracając się do znajomej, jednak jej już tam nie było. Gorączkowo rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam ją na arenie. Boże, co ona ma zamiar zrobić?! - Szybko przeskoczyłam przez barierkę i i ruszyłam do szarowłosej. Kłóciła się właśnie z Minervą. 
- ... , zaś waga moich słów jest dziesięć razy większa niż twoich. - usłyszałam jej krzyk. Stała przed dziewczyną i kipiała wściekłością. I zaczyna się. Stanęli obok mnie smoczy zabójcy. 
- To się źle skończy. - mruknęłam. Oni jedynie mi przytaknęli. Minerva w tym czasie podle się uśmiechnęła i wyszeptała coś. Usłyszałam, jak Alex krzyczy. Potem wszystko stało się strasznie szybko. Dziewczyna wyciągnęła przed siebie rękę i wyszeptała jedno słowo. Flamel. Zaczęłam do niej podbiegać, lecz było już za późno po chwili stała przede mną Alex z długą włócznią w ręcę. Miała na sobie różnorakie zdobienia, które miały na sobie znaczenia. Nie wiedziałam jednak jakie. Każda broń ma inne. 
- Nie pozwolę siebie tak traktować. - wysyczała. Szybko podbiegłam do niej. Zanim wykonała jakikolwiek ruch, chwyciłam ją za ręce. Po chwili po moich bokach pojawili się Shiro i Hiro. Zabrali ją stamtąd jak najprędzej ignorując jej krzyki i ciosy. Odetchnęłam parę razy. Przeprosiłam wszystkich za zamieszanie i skierowałam się do wyjścia. Po drodze minęłam smoczych zabójców, którzy przyglądali mi się z zaciekawieniem i jakby... rozbawieniem? Wkurzyłam się. Ciekawe, czy będzie im do śmiechu, jak ta ich przyjaciółeczka zniszczy cały świat swoimi wygłupami. 
Po wyjściu z areny, cała nasza grupa skierowała się do hotelu. Alex nie dawał za wygraną. 
Kiedy dotarliśmy do hotelu, zauważyłam, że mamy gościa. Alex posyłała mu jadowite spojrzenie.Nie trwało to jednak długo. Bliźniacy razem z dziewczyną weszli do ich pokoju i zamknęli się. Zaczęli swoją reprymendę dla księżniczki. Odwróciłam się do gościa. 
- Czego chcesz? - spytałam się, nawet nie witając go. Starszy brat Alex nigdy nie darzył mnie zbyt dużą uprzejmością. Z nawiązką. 
- Muszę pogadać z Alex. Nie może tak zachowywać się podczas imprezy takiej wielkości. - powiedział. Roześmiałam się na jego słowa. 
- Nie zachowywałaby się tak, gdybyś jej uwierzył. 
- Katherino...
- Gdybyś ją znał, wiedziałbyś, że traktuje swoje zadanie poważnie. - wyszeptałam. Zatkało go. Nie dziwiłam się. Zadałam cios poniżej pasa, lecz wiedziałam, że taka jest prawda. Nikt nie znał prawdziwej Alex oprócz mnie, bliźniaków, mistrza i jej ojca. 
- Jak możesz tak mówić! Przecież jestem jej...
- bratem? Przez całe życie interesowałeś się tylko tym, czy ojciec przekaże ci władze. Nigdy nie reagowałeś na zaczepki Alex, na jej chęć poznania nowego. Interesowało cię to tylko wtedy, kiedy wiedziałeś, że możesz uszczęśliwić tak ojca. 
- Ty nawet nie wiesz co...
- Co mówię? Oczywiście wiem, co mówię.Jak myślisz, do kogo przychodziła, kiedy miała smutne dni? Komu się zwierzała przez ostatnie dziesięć lat? Uwierz mi. Nie wiesz o niej nawet połowy tyle, co ja. - powiedziałam hardo spoglądając na niego z chęcią mordu. Gardziłam nim od kilku lat, lecz dopiero teraz powiedziałam mu wszystko, co miałam mu do wygarnięcia. Ten jednak stał tam i znów przybierał już dawno przypisaną do niego twarz obojętności. 
- Kiedy Alex będzie chciała o tym wszystkim pogadać, to niech przyjdzie. - powiedział i wyszedł. Zdenerwowana i zszokowana swoim zachowaniem siadłam. Ostatnio podejmuje to coraz dziwniejsze decyzje. Zaczynałam się tego bać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz