sobota, 5 listopada 2016

SaberLove - Rozdział 8

- Nie możesz się tak zachowywać, wiesz co się mogło stać? - Hiro jęczał mi nad uchem.
- Skąd ci w ogóle przyszło do głowy, żeby wzywać gwardie Fiore, wiedziałaś, że cie nie posłuchają. Skąd ten pomysł? - najwidoczniej Shiro postanowił pobawić się w brata i oboje teraz mają do mnie pretensje. Jestem pewna, że gdyby byli na moim miejscu zrobili by to co ja. Gdyby mi zaufali, pozwolili by mi działać. Mimowolnie zacisnęłam ręce w pięści. Siedziałam na łóżku ze spuszczoną głową. Dlaczego? Dlaczego pozwolili mi się tak ośmieszyć? Nie dość, że ci szablo zębni ze mną wygrali, to być może widział to cały kraj. Nikt nie zna prawdy. Nie chcą jej poznać. Nawet nie słuchałam tego co do mnie mówią. Nie zdzierżę dłużej tej zniewagi.
Zlekceważona
- Alex? - stłumiłam w sobie emocje i niemal automatycznie wstałam z łóżka. Katie. - Akira mówi,
że jeśli chcesz rozmawiać, to masz do niego przyjść.
- Zrozumiałam - głos miałam wyprany z emocji. Czy ja się trzęsę? Muszę się opanować. Bez słowa wyszłam z pokoju. To zadziwiające jak szybko potrafię się przemieszczać. Już za chwilę znajdę się w sali obrad zamku Crocus. Tej samej, gdzie kłóciłam się z Hisui... ona jest taka ślepa. Wszyscy są ślepi. Wpadłam jak burza do pomieszczenia. Najwyraźniej w czymś przeszkodziłam bo ona, jak i mój braciszek od razu od siebie odskoczyli.
- Więc przyszłaś - strzepał z siebie niewidzialny kurz, aby po chwili przybrać tą swoją godną postawę. Patrzył na mnie z obojętnym wyrazem twarzy.
- Chcę, abyście dali mi władzę nad gwardią Fiore - mój głos drży. To niepodobne do mnie. Zawsze jest pewny siebie. Zwłaszcza gdy załatwiam takie sprawy.
- Ty chyba nie wiesz czego żądasz, to...
- Nie będę o tym rozmawiać - przerwałam jej. - Chce, Abyście. Oddali mi władzę. Nad. Gwardią. Fiore - mówiłam powoli. Nie ruszyłam się z miejsca. Spojrzeli po sobie. Przeszyłam ich spojrzeniem.
- Księżniczko - zielonowłosa spojrzała na mnie z zaskoczeniem. Nigdy jeszcze nie użyłam tego zwrotu do niej. Zawsze mówiłam jej po imieniu. - Jestem szamanką. Tą wybraną. Odziedziczyłam to. Dobrze to wiesz, więc czemu się wahasz?
- Moja decyzja się nie zmieniła - odparła pewnie.
- Alex, odpuść sobie. Gdyby coś miało się stać, to już by się stało. Najwyraźniej się mylisz. Nie pozwolimy ci zniszczyć niewinnych gildii - mój braciszek powoli się do mnie zbliżał.
- Nie - zamknęłam oczy i policzyłam do dziesięciu.
To nie pomaga.
Ośmieszona
- Nie potrafię zrozumieć dlaczego tak się stało. Czy może to jest jakiś błąd w wychowaniu naszych rodziców? 16 lat. Przez 16 lat starałam się do ciebie jakoś zbliżyć, choć ty najwyraźniej nie chciałeś. Potem sobie odpuściłam - mój głos jest opanowany. Aż zanadto.
- O czym ty mówisz? - spojrzał na mnie nie pewnie. Hisui również wydawała się zdezorientowana.
- Nienawidzę cię - szepnęłam - Mogę szczerze i oficjalnie powiedzieć : Nienawidzę cię - chyba jeszcze nigdy nie czułam w sobie tyle sprzecznych emocji. Rzuciłam im ostatnie, lodowate spojrzenie i wyszłam z pałacu. Usiadłam na jakimś nie wysokim murku. Schowałam głowę między kolana.
Moim zadaniem jest utrzymanie równowagi na świecie. Jestem mostem między światem materialnym, a nie materialnym. Czuję, że ktoś narusza barierę oddzielającą te dwa światy. Dlaczego nikt mi nie wierzy? Albo... może... rzeczywiście, to ja wyolbrzymiam? Zawsze mi mówiono, że to właśnie ja mam największe połączenie duchowe. Powinnam zaufać swojej intuicji. Mam dbać o to, aby równowaga na świecie nie została zachwiana. Ale czy już nie została? Wszyscy są przeciwko mnie. Tak nigdy nie było. Tak nigdy nie powinno być. Mimowolnie zacisnęłam dłonie w pięści.
- Alex! Tu jesteś!
Jesteśmy wilkami, a to ja jestem alfą tego stada. Zawsze byłam. Zawsze będę.
- Alex, słuchasz mnie? - słyszałam nad sobą głos Katie. Uniosłam głowę.
- Wszystko gra - powiedziałam bez żadnych emocji.
Znieważona
- Mamy trzy dni aby dotrzeć do Sabertooth i wrócić - dodałam nawet na nią nie patrząc.
- Dostałaś zgodę? - zapytali mnie bliźniacy.
- Oczywiście, że tak. Przyparłam ich do muru - nawet przez sekundę się nie zawahałam. Kłamstwo jeszcze nigdy nie przeszło mi tak gładko.
- No to na co jeszcze czekamy? Lepiej już chodźmy. Wolałabym uniknąć konfrontacji z ich członkami - czarnowłosa zaczęła kierować się w stronę wejścia do podziemi.
- A co z ostatnim dniem igrzysk? Czy przypadkiem Akira nie miał się oświadczać Hisu...
- Nie mamy czasu do stracenia - przerwałam Hiro jednocześnie zeskakując z murka.- Wyruszamy jak najszybciej. - wyszeptałam.
Prawie doszliśmy do wioski. Cały czas byłam pogrążona w swoich myślach.
- Czemuż to, nasza księżna zrobiła się taka markotna? - Shiro objął mnie ramieniem. Po raz pierwszy w życiu mnie to zirytowało. Pomimo złości, delikatnie zabrałam jego rękę.
- To przez rozmowę z Akirą. Wszystko gra. Naprawdę. - uśmiechnęłam się słabo. Wydaje mi się jednak, że wszyscy uznali to za wymuszony uśmiech. Mieliśmy już wchodzić na górę gdy rozległ się głośny ryk. Czy to jest to co widzę? Czy to...
- Smok!? - wszyscy dokończyli to co myślałam. Spojrzeli po sobie.
- Musimy się wrócić - odparła Katie, wszyscy spojrzeli na mnie. Jednak ja patrzyłam w niebo.
Czuję się przytłoczona. Słuchać Intuicji? Cały świat przeciwko mnie. Znam podobną sytuację. Czyżbym była jak... Pradziadek Kazuma? 
- Alex! - Katie mną potrząsnęła. Spojrzałam na nią nieprzytomna - Wszystko okey? - przyglądała mi się zmartwiona.
- Wszystko okey. Lepiej się wróćmy - ominęłam moich towarzyszy i obrałam drogę, byle jak najdłuższą do Crocus.
Osaczona
Z miasta pozostała tylko sterta gruzu. Kilka potężnych smoków, pewnie odbyło się tu starcie życia. Życia i śmierci. Tam gdzie powinien stać zamek... stał. Był poobijany ale jednak, stał. Dlaczego mam nadzieję, że Akira nie żyje? Dlaczego, liczę na to, że Hisui coś się stało? Grupa kompanów ruszyła
w kierunku pałacu. Ruszyłam wolnym krokiem za nimi. Najwidoczniej jest coś co braciszek przede mną ukrywał. Ogromne wrota. Wydaję się, że wszyscy magowie z różnych gildii tu są. Jest Hisui, strażnicy, Akira, Król Fiore. Właśnie rozwalają wcześniej wspomniane wrota. Czyżby miały jakiś związek z tymi smokami?
Wrota rozwalone.Wszyscy się cieszą. Ja się nie cieszę. Moi towarzysze podchodzą do rodziny królewskiej. Pewnie chcą się czegoś dowiedzieć. Ruszyłam wolno za nimi. W pobliżu zielonowłosej stała blondyna, uszkodzona przez Minervę. Również inni członkowie Fairy Tail. Oraz... bliźniacze smoki z Sabertooth. Czyżby na czas konfliktu połączyli siły? Wyglądają na wykończonych.
- Widzisz siostrzyczko? Mówiłem, że się myliłaś  - wszyscy nagle zwrócili swoją uwagę na mnie.
Ja jednak patrzyłam się na brata beznamiętnie. - Najwidoczniej to co czułaś... to musiało być to. Jak zwykle. Miałem racje - zaśmiał się i poklepał mnie po ramieniu. Rozejrzałam się po twarzach tu zgromadzonych. Byli radośni, rozbawieni. Kpili ze mnie? Śmieszę ich? Bracie... to ty możesz wejść do świata duchów czy ja? 
Stałam tam tak ze spuszczoną głową. Oni nic nie wiedzą. Nigdy nic nie widzieli. Zawsze byli ślepi. Nie wiedzą... to się dzieję...dzieje się... teraz
- Co do...!? - w miejscu wrót powstał ogromny, jasnoniebieski słup, lśniący aż do nieba. Nawet nie musiałam się odwracać. Wiadomo było, to był...
- P-portal? Otworzył się? - wyszeptali zszokowani. Za to, niewtajemniczeni magowie, patrzyli rozdziawieni na scenę przed nimi. Spojrzałam na brata z zaciętością w oczach. Wyglądał na mocno zszokowanego.
- Wiedziałam... - zaczęłam. Chciałam się upewnić, że wszyscy będą mnie słyszeć -... że tak będzie - dokończyłam. Normalnie byłabym z siebie dumna. W końcu udowodniłam wszystkim, że mam racje ale to mnie nie satysfakcjonuje. Potrzebuje... kary. Chciałam podejść do portalu ale w połowie drogi się zatrzymałam. Stałam plecami do wszystkich. Zacisnęłam pięści. Kolejny raz tego dnia. Jednak pierwszy raz tak zabolało. Patrzyłam się w ziemię.
Zlekceważona. Ośmieszona. Znieważona. Osaczona.
- Na co jeszcze czekasz? - krzyknął Akira - Zamknij ten portal! - jakim prawem on wydaje mi rozkazy?
Zlekceważona. Ośmieszona. Znieważona. Osaczona.
- Nie - szepnęłam.
- Co!? Jak to nie? Twoim obowiązkiem jest go zamknąć! - guzik wiesz o moich obowiązkach.
Zlekceważona. Ośmieszona. Znieważona. Osaczona.
- Nie!- podniosłam głowę i odwróciłam się twarzą do wszystkich. Niektórzy gwałtownie wciągnęli powietrze. Jeszcze nigdy nie czułam tylu negatywnych emocji w sobie.
Należy się sprawiedliwość. Należy się kara.
- Wręcz przeciwnie. Flamel - w moich rękach pojawiła się długa, czarna włócznia ze zdobieniami. Zwróciłam się w stronę portalu. Wyciągnęłam Flamel przed siebie, tak by jej czubek dotykał ścianki portalu.
- Generał rodu Tokugawa Ieyasu! - w tym momencie jestem wdzięczna rodzicom za lekcje historii. Dzięki nim, wiem jak nazywa się największy generał w historii. Bezlitosny. Po chwili z portalu wyszedł. Zielonkawy, prześwitujący, lewitujący kościotrup w hełmie z przed setek lat. Miał miecz. Nawet dwa.
- Jestem Alex. Szamanka. Jestem mostem między światem materialnym, a niematerialnym. To dzięki mnie, możecie zaznać spokoju. Teraz odwdzięcz mi się za tę opiekę i użycz mi swej armii by zniszczyć tych co na to zasługują. By pozbyć się tych, co próbują zakłócić was spokój. Spokój wasz i całego świata! - szkielet patrzył na mnie dumnie, jakby mnie oceniał. Nie może mi się sprzeciwić.
- Jestem na twoje rozkazy, o pani - ukłonił się.
- Alex! - odwróciłam się. Wszyscy byli przerażeni - Nie wiem co chcesz zrobić ale na pewno to przemyślałaś? Dobrze ci radzę, zamknij portal. To twoje zadanie - Shiro próbował mnie w jakiś nieudolny sposób przekonać
- Moje zadanie!?  - wyśmiałam go. - Co ty możesz o nim wiedzieć? Jeżeli poczuję, że równowaga świata zostaje zachwiana, mam to naprawić. Skąd wiesz czy teraz tego nie czuje? Czy właśnie tego nie powinna teraz zrobić? - przekrzywiłam głowę w bok - Zobacz, portal do świata duchów się otworzył. Miałam rację, niezła niespodzianka, co? - zakpiłam. - Generale? - zwróciłam się do szkieletora - Wezwij swą armię i znajdź tego kto zakłócał wasz spokój. Macie również zniszczyć ich wszystkich - wskazałam flamel na ludzi przede mną. Są wykończeni po smokach. To będzie prościzna. A pozostali szamanowie? Tylko ja mogę zamknąć portal. Prędzej czy później padną.
Zlekceważona. Ośmieszona. Znieważona. Osaczona.
Nigdy.
Nigdy więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz