środa, 24 sierpnia 2016

Rozdział 31

Zobaczyłam, jak Nathalie otwiera portal. Był to całkiem szeroki okrąg naszej wielkości. Nie mogłam uwierzyć w to, co się działo na moich oczach. Nathalie dokonała tego. Stałam obok niebieskowłosej zszokowana tym, co się przede mną działo. Natomiast ona uradowana zaczęła się już żegnać. Może ja też powinnam?
Odwróciłam się. Fairy Tail stało w zbitej grupce i spoglądało na nas. Widać było smutek w ich oczach. Uśmiechnęłam się na pocieszenie. Podeszłam do Laxusa. Ledwo co stał na nogach. Porlyusica kazała mu siedzieć w gildii, ale nie chciał przegapić mojego powrotu do domu. Podeszłam do niego. 
- Nareszcie wracasz, co Mikrusie? - powiedział kładąc mi rękę na głowie. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Mam szczerą nadzieję, że nie będziesz sprawiał problemow, kiedy mnie nie będzie/ - powiedziałam. To go tylko rozsierdziło. 
- Mam 30 lat małolato. Jestem dorosły. 
- ... i znajdziesz sobie kobietę. - dodałam. On tylko na mnie spojrzał morderczym spojrzeniem. 
- Pożałujesz, że w ogóle tutaj przybyłaś... - powiedział. Jednak mnie już przy nim nie było. Przytulałam właśnie Erzę. 
- Dziękuje ci, że pomogłaś mi z moją mocą. - powiedziałam w jej szyję. Ta tylko mocniej mnie przytuliła. 
- Pamiętaj, gdy wrócisz, wiesz, gdzie nas szukać. - powiedziała odsuwając mnie od siebie. Spojrzała na mnie z uśmiechem. Zaczęłam się żegnać z resztą gildii. Lucy, Natsu, Wendy, Gajeel, Gray. Oni wszyscy byli dla mnie ważni. Nie zdążyłam ich jednak zbyt dobrze poznać w tym i tk krótkim czasie. Szkoda mi się teraz tego zrobiło. 
Ostatni był mistrz. Stał przed wszystkimi i próbował powstrzymać łzy. Uśmiechnełam się do niego i kucnełam. 
- Dziadku, nie płacz. Wszystko będzie dobrze.
- A czy ja płaczę. Ja wcale nie płacze. - powiedział powstrzymując łzy. Przytuliłam go. 
Kiedy pożegnałam wszystkich członków Fairy Tail, podeszłam do Sabertooth. Wiedziałam, że tutaj będzie trudniej. Mimo, że mieszkałam w Fairy Tail, to właśnie z Szablozębnymi się utożsamiłam o wiele bardziej. Przełknęłam ślinę. Podeszłam do Stinga. Uśmiechnęłam się zdenerwowana lekko. 
- Nom,... to nasze pożegnanie... - powiedziałam trochę się jąkając. Ciężko mi było się pożegnać. Kiedy tak stałam przy nich wszystkich, to dręczyło mnie ciągle to samo pytanie. Czy ja chce wracać?
- Hehe. Nie denerwuj się tak. Będzie dobrze. - powiedział chłopak. Uśmiechnęłam się do niego. 
- To oczywiste, że będzie dobrze. Po prostu... 
- Nie będzie już was? - spytał Sting. Kiwnęłam głową. - Słuchaj. My będziemy mieć się dobrze. Jak dobrze słyszałem, to w waszym świecie jest więcej niebezpieczeństw, więc to lepiej wy miejsce się na baczności. - dodał i mnie przytulił. Pod koniec usłyszałam od niego jeszcze jeną prośbę. "Pilnuj Nathalie" Odchodząc od niego uśmiechnęłam się. Oczywiście, że ja spełnię. Nie musisz się bać. 
Następna była Yukino. Pożegnałam się z nią wymieniając formy grzecznościowe. Jej tak samo, jak polowy - nie, większość gildii Fairy Tail nie zdążyłam poznać. zbyt dobrze. I tak samo w jej sytuacji szkoda mi było, że jej bardziej nie poznałam. 
Kiedy dotarłam do Rogue'a, usłyszałam okrzyki radości. Spojrzałam w tamtą stronę. Sting pocałował Nathalie. Uśmiechnęłam się. Po takim pożegnaniu, to ja jeszcze zastanowiłabym się, czy chce wracać. Ale to w końcu jej życie. Ona zdecyduje. Podeszłam do czarnowłosego i spojrzałam na niego. Jego twarz nie za bardzo ukazywała emocje, jednak poznałam go wystarczająco dobrze, by zauważyć smutek w jego oczach. Uśmiechnęłam się. 
- Wszystko będzie dobrze. Nie masz co się smucić. - powiedziałam mu. Ten jedynie przytaknął. Zbliżyłam się do niego i przytuliłam go. Mocno go objęłam i zamknęłam oczy. Poczułam jego ręce obejmujące mnie. 
- Pytałeś się mnie, czy chcę wracać. - wyszeptałam mu. Nic nie zrobiła jednak wiedziałam, że słucha. Uśmiechnęłam się. - Powiedziałam ci wtedy, że nie wiem. A dziś... jestem rozdarta. - jeszcze mocniej go przytuliłam. - Nie potrafię wybrać. Na Ziemi mam rodzinę i przyjaciół, ale jednak... wiem... nie, czuję, że tutaj czeka mie lepsze życie, niż tam. - wyszeptałam czując, że zaraz się rozpłaczę. 
- A dlaczego tak mylisz? Bo jak dotąd żyło ci się jak w niebie? - powiedział Rogue. - Uwierz, życie tutaj nie jest takie jak w bajce. W każdej chwili może się rozpętać wojna gorsza od tego, co się działo w Tartarus. Może ucierpieć więce osób, które kochasz i nie będziesz mogła nic z tym zrobić. - powiedział. Zatkało mnie. - Wracaj do rodziców, przyjaciół. Tam będziesz najbezpieczniejsza. - dodał.
- Skąd możesz to wiedzieć? - spytałam się go. - Ziemia to nie przelewki. W każdej chwili możesz zostać odrzuconym, zaatakowanym, porzuconym przez społeczeństwo. Możesz zostać sam. A to może być gorsze od tej twojej wojny. 
- Sofia, wracaj na ziemie. - powiedział ostro Rogue. Podskoczyłam zszokowana. Po chwili do mnie dotarło wszystko. Nic pomiędzy nami nie było. to po prostu ja sobie ubzdurałam większość z tych rzeczy. Nadal jestem dzieckiem. Nadal muszę się wiele nauczyć. Odsunęłam się od niego i dałam mu buziaka w policzek. 
- Żegnaj Rogue. - wyszeptałam i podeszłam do portalu. Nathalie już tam stała. Odetchnęłam na uspokojenie. 
- Idziemy? - spytałam. 
- Idziemy. -odpowiedziała i weszłyśmy do portalu. 

Rogue POV
Widziałem, jak dziewczyny znikały. Ten portal jakby je... wsysał? Nie wiedziałem za bardzo, jak to określić. Po chwili podszedł do mnie Sting. Uśmiechnięty od ucha do ucha. 
- I jak pożegnanie? Pożegnałeś się tak, jak chciałeś? - spytał się mnie uderzając w ramię. Co miałem mu powiedzieć. Że przekonywałem ją, by wracała? Nakłaniałem ją, by wyjechała stąd? Wręcz ją zmusiłem? Nie chciałem, by przez jedno głupie zdanie przeze mnie wypowiedziane, porzuciła całą swoją rodzinę i przyjaciół, którzy się teraz o nią martwią. Nie mogłem jej zmusić do tego, by podjęła decyzje, którą mogła żałować przez resztę swojego życia. 
- Rogue? - spytał Sting już z mniejszym entuzjazmem. 
- Wszystko poszło dobrze. Nie masz się czym przejmować. - powiedziałem standardową formułkę. Sting jednak nie przyjął tego najlepiej. Nie zdążył mi jednak nic powiedzieć. 
W miejscu, gdzie stał portal, pojawił się teraz obcy nam las. Leżały w nim dziewczyny. Wyglądały na nieprzytomnie. Podeszli do nich jacyś dwaj mężczyźni z psem. Jeden z nich trzymał przy uchu to dziwne urządzenie, co często pokazywały nam dziewczyny. Nazywały to smartphone czy jakoś tak. 
Nie byli długo sami. Po kilku minutach przyjechały jakieś dziwne urządzenia. Miały świecące narzędzie na samej górze. Wyszli z niego jacyś ludzie. Z tego większego od razu skierowali się do dziewczyn i zaczęli je badać. Chyba. Nie byłem pewny. Natomiast ci, co wysiedli z mniejszego, podeszli do mężczyzn i zaczęli z nimi gadać. Najprawdopodobniej przesłuchiwać. Zapisywali wszystko, co powiedzieli mężczyźni. Natomiast inni zabrali nasze dziewczyny i schowali w tym dziwnym metalowym pudełku. W tym czasie ekran zniknął. Dopiero do mnie dotarło, co ja zrobiłem. 

Sofia POV
Obudziłam się w szpitalu. Rozejrzałam się. Było biało i sterylnie. Aż za biało i sterylnie. Wokół mnie nie było żadnej aparatury ani kroplówki. Najwyraźniej przechodzenie przez portal nie powoduje żadnych poważnych uszczerbków na zdrowiu. Usiadłam i się uśmiechnęłam. Byłyśmy w domu. Siedziałam w najprawdziwszym szpitalu na najprawdziwszym łóżku szpitalnym. Jednak to mnie nie pocieszało. Wiedziałam, że już nigdy więcej nie zobaczę tych, których zostawiłam w Fiore. Dlatego nie mogłam już wytrzymać. 

W szpitalu we Florentinie siedziała dziewczyna odnaleziona po trzech tygodniach. Uśmiechała się i płakała. Jednak to nie ze szczęścia, bo ja znaleziono. Tylko z utraty kogoś, kogo nie powinna nigdy opuszczać. 
____________________________________________
Hejo, tutaj Samara. 
Chciałam się was spytać tylko jednego:
Czy czytając ten rozdział, mieliście tają reakcje, jak w powyższym gifie? Bo ja tak -.- cooo jest dziwne, bo sama go pisałam >.>

W każdym razie pogadankę Angel będziecie mieli poniżej, więc ja już nie przeszkadzam *chowa się w cieniu*

-----------------------------------------

Tia..."pogadanka" Ale co ja mam powiedzieć? 

Tu jest tylko jedno do powiedzenia:

"Rogue...nawaliłeś po całości...i to ostro"

Ale spoko ludziska. W przyszłości będzie mocna rekompensata! Osobiście się o to postaram. Moje słowo -^^-

A teraz mówcie. Jakie wrażenia? Pod ostatnim poście nieźle się spisaliście. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie :D

7 komentarzy:

  1. A ja myślałam, że Rogue jest mądrzejszy.... No cóż.... Rozdział, jak zresztą każdy, jest świetny 😀
    Czekam na następny i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. A-a-ale miało być Kiss T^T
    ROUGE CO TO MIAŁO ZNACZYĆ CO?! Już ja cię znajdę i zrobię ci taką przemowę, że si3 nie pozbierasz *grozi palcem*
    A co do rodziału to jest cudny *.* Rozwaliły mnie te opisy karetki i policji xD "Metalowe pudełko" xD
    Weny życzę i czekam z niecierpliwością na sobotę ❤
    ~ Mei-chan

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do ogółu rozdziału bardzo fajny tylko trochę się zgubiłam na końcu przy płaczu. To płakała Nath? O_o bo mimo, że wkoło śledze rozdziały jakoś się pogubiłam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze popłakałam się. Piszesz wspaniałe rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja myślałam, że Rogue jest mądrzejszy.... No cóż.... Rozdział, jak zresztą każdy, jest świetny 😀
    Czekam na następny i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  6. Kuwaaaaaaaaa... Rogue. Zjebałeś. Po całości. Skarbie, jesteś takim idiotą! >.<
    Łzy w oczach były, ale, sama byłam zaskoczona, tylko przy żegnaniu FT i Stinga :< Potem byłam zła :<
    Ale cóż... Wierzę w rekompensatę, gdyż Rogue musi odpokutować w przyszłości! >_<

    Pozdrawiam i ślę duuużo weno-żelków <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rouge coś ty najlepszego zrobił!? Szczerze, to rozdział jest ekstra. Ale trochę szkoda, że wybrały ziemię

    OdpowiedzUsuń