środa, 25 maja 2016

Rozdział 5

Minęły z dwie godzinę po tym, jak cała gildia dowiedziała się, że jestem wnuczką Macarova. W tym czasie wszyscy w gildii zdążyli się na mnie rzucić, różowowłosy chłopak z miliona razy zadał mi pytanie, czy będę z nim walczyć, a jakiś ekshibicjonista zgubił z trzy razy swoje gacie. Mojemu zaskoczeniu nie było dość. Jak ta gildia przetrwała, to ja się kurde zastanawiam.
- Nie martw się, to codzienność. - powiedziała jakaś blondynka. Miała na sobie niebieską spódniczkę i biało - niebieską koszulkę na ramiączka. Spoglądała na mnie z uśmiechem. Widać było, że jest do tego przyzwyczajona.
- Jak... jak to w ogóle przetrwało?! - spytałam się. Obok mnie pojawiła się szklanka z sokiem pomarańczowym.
- Może i zachowujemy się inaczej, niż wszystkie inne gildie, ale jesteśmy rodziną. To, co się u nas dzieje, zostaje u nas. - usłyszałam obok siebie. Odwróciłam się. Była to Mirajane.
- Ale... ale jak?! - nadal nie docierało do mnie. - To przecież powinno już dawno się rozpaść.
- Ja też byłam zszokowana tym, co tutaj się dzieje. Ale uwierz mi, można się do tego przyzwyczaić. - powiedziała blondynka. Ty tak, ale ja nie. Ja nie potrafię zaakceptować tego, co tutaj się dzieje. To wszystko było takie... nierealne.
- A tak w ogóle jaką mocą władasz? - usłyszałam obok siebie. To był Natsu Imienia tego różowego głupka nie da się zapomnieć.
- Mocą? Że magią? A może chodzi wam o uzdolnienia? Jeśli tak, to całkiem dobrze walczę...
- W takim razie walcz ze mną! - krzyknął mi do ucha chłopak. Zaskoczona odskoczyłam od niego. Właśnie wybił milion! Wygrał pan nagrodę najbardziej irytującej osoby w gildii!
- A może jednak nie... - powiedziałam piskliwym głosem. Takie naskakiwanie na mnie nie jest dobre. Odsunęłam się jeszcze bardziej.
- Chodzi nam o magię. Skoro jesteś moją siostrą, to pewnie odziedziczyłaś moc błyskawic. - powiedział Laxus. Spojrzałam w jego kierunku. Siedział przy barze i pił piwo. Nawet nie spojrzał w moim kierunku, odkąd opuściliśmy pokój mistrza. Najwidoczniej ma wyjebane na swoją siostrę. O ile nią jestem...
- Ale ja nie władam magią. Nawet nigdy jej nie widziałam. Przykro mi, ale ja nie wierzę w magię. - powiedziałam śmiejąc się. Magia... Ta, dobry żart.
Nie było mi jednak do śmiechu, kiedy obok mnie przeleciała kula ognia. Zaskoczona pisnęłam i spadłam z krzesła barowego. Kula rozpłynęła się w powietrzu tak szybko, jak się pojawiła.
- A teraz wierzysz? - spytał się Natsu. Spojrzałam w jego kierunku. Jego prawa pięść była otoczona ogniem. Spoglądałam na niego. Nie mogę powiedzieć, że mnie przeraził. Już wystarczająco dużo pokazałam.
- Czy ty chciałeś mnie zabić?! - krzyknęłam do niego. Podnoszę się powoli spoglądając cały czas w jego kierunku.
- Nie chciałem. Co ci odbiło?
- Taa... bo rzucenie w kogoś kulą ognia nie jest wcale próbą zabicia. Bo ja wcalę się nie podpalę, ani nie poparzę... - powiedziałam. Mój głos ociekał sarkazmem.
- Natsu, w świecie Sofii nie ma magi. Zrozum, że nie umie jej używać. Ale już niedługo się nauczy. - powiedział Macarov.
- Widzisz Natsu, u mnie nie ma ma... Zaraz, co... - spojrzałam na dziadziusia. - A kto powiedział, że będę się uczyć magi. Albo, że chociaż tutaj zostanę? - spytałam. Wszyscy spoglądali na mnie zaskoczeni. Nie wiedziałam o co im chodzi. To moje życie, i ja będę decydować, co chcę robić. Nie będą mówić mi, jak mam żyć!
Nawet się nie zorientowali, kiedy wybiegłam z budynku. Biegłam przed siebie, aż dotarłam do lasu. Usiadłam na konarze. Kto by pomyślał, że tak może się skończyć niewinny spacerek. Nie chciałam tak skończyć. Nawet sobie nie wyobrażałam, że coś takiego może kiedykolwiek się zdarzyć. Nikomu się to nie śniło.
Nawet się nie zorientowałam, kiedy koło mnie przysiadł Laxus.
- Wiesz, że wszyscy zaczęli cię szukać? -spytał. Siedziałam w milczeniu spoglądając w ziemię. Nie chciałam z nim gadać. Byłam na cienkiej krawędzi pomiędzy spokojem, a załamaniem nerwowym.
- Martwią się o ciebie. Zdążyli już ciebie polubić. Jednak ty cały czas ich odtrącasz. - powiedział. W tej chwili nie wytrzymałam. Wstałam i podniosłam ręce do oczu. Nie chciałam, by ktokolwiek widział moje łzy.
- A co miałam im powiedzieć?! Że nie chce przebywać w ich towarzystwie, bo się ich boję?! Że są dla mnie jak potwory z najgorszych koszmarów?! Nigdy nie lubiłam książek fantasy, bo po prostu nie mogłam znieść tego, co się tam wyprawia. Ta cała magia, przygody... to wydaje mi się takie nierealne. A dzisiaj muszę się do tego przyzwyczaić, bo z niewiadomego mi powodu trafiłam do tej krainy. No słucham cię, co ja mam zrobić?
- Powiedzieć prawdę. - usłyszałam Natsu. Zacisnęłam ręce przy policzkach. Spojrzałam na niego. Spoglądał na mnie poważnym wzrokiem. Świetnie. To teraz jeszcze będę miała wściekłych magów na głowie. Lepiej być nie mogło.
Stałam nie ruchomo i czekałam na jakiś ruch. Nic jednak się nie stało. Obydwoje stali tam, gdzie wcześniej. Spoglądali na mnie z wyczekiwaniem. Ja jednak nie wiedziałam, co mam takiego zrobić...
- Przepraszam... - powiedziałam. Chciałam powiedzieć zupełnie co innego. Natsu spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedział. Po chwili podszedł do mnie i się uśmiechnął.
- Pospieszmy się. Za jakąś godzinę mamy pociąg do Crocus. - powiedział Laxus i chwycił mnie za koszulkę.
- Crocus?
- To stolica Fiore, w której odbywają się coroczne Wielkie Igrzyska Magiczne.
- Wielkie Igrzyska Magiczne? - spytałam się go, a on westchnął.
- Opowiem ci w pociągu. - powiedział i zaprowadził mnie na peron. Nie doczekałam się jednak wyjaśnień, bo gdy tylko pociąg ruszył, Laxus padł. Przez kilka chwil zastanawiałam się, o co chodzi. Dopiero mała niebieskowłosa dziewczynka wyjaśniła mi wszystko, co się dzieje. Musze przyznać, że to całkiem ciekawe wydarzenie. Spotkanie prawie wszystkich gildii w jednym mieście będzie dziwnym, szokującym ale i ekscytującym wydarzeniem.
Kiedy otarliśmy do Corcus, smoczy zabójcy wybiegli z pociągu. To było śmieszne widzieć dorosłych mężczyzn całujących ziemię. Nie potrwało to długo. Czerwonowłosa dziewczyna zaczęła bić ich po głowach i krzyczeć, by się ruszyli. W tamtej chwili wiedziała już, że to ona przewodzi nimi wszystkimi.
Po uspokojeniu wszystkich, ruszyliśmy do centrum miasta. Nie zaszliśmy jednak daleko, gdy Natsu się odłączył od grupy. Szedł do tłumu, który zrobił się wokół dwójki chłopaków. Zaczęłam do nich podchodzić, gdy zobaczyłam charakterystyczne włosy. Odwróciłam się w stronę niebieskowłosej.
- Nathalie? - krzyknęłam spoglądając na dziewczynę. Przytuliłyśmy się.
- O matko, nigdy nie sądziłam ,że będę się tak cieszyć na twój widok - mówiła ściskając mnie z całych sił.
- Przynajmniej mam tą pewność, że żyjesz - mruknęłam. Uśmiechnęłam się.
- No wiesz? - spojrzała na mnie oburzona.
- No co? Tak rzadko wychodzisz ze swojej nory... można mieć wrażenie, że nie masz już tego instynktu przetrwania - zaśmiałam się. W sumie dziwię się, że jeszcze nie zaczęła histeryzować na temat laptopa.
- Znasz ją? A myślałam, że jesteś z innego świata? - podeszła do nas białowłosa dziewczyna w biało-niebieskim stroju. Miała niebieski kwiat we włosach.
- To jest Sofia, razem tutaj wylądowałyśmy. Ten cały Jemmia mówił, że pojawiły się dwa fioletowe portale - w za szybkim tempie jak dla mnie zaczęła mi tłumaczyć, co się u niej działo. W tym czasie prawie wszyscy się rozeszli. Został tylko Natsu i dwóch chłopaków. Jeden z nich miał czarne włosy i płaszcz. Drugi z nich to blondyn wyciągnięty żywcem z lat czterdziestych.
- Masz zasięg? - usłyszałam obok siebie. Nathalie spoglądała na mnie z nadzieją. Sięgnęłam po torebkę.
- Poczekaj... - powiedziałam wyciągając połowę rzeczy z torby. Kiedy w końcu go znalazłam, wiedziałam, że ta odpowiedź nie zadowoli dziewczyny.
- Niestety nie... ale mam pewien pomysł. - powiedziałam i zaczęłam szukać tej charakterystycznej zielonej czupryny.
Kiedy tylko go znaleźliśmy, a Nathalie go zobaczyła, szybko do niego podbiegła. Zaczęła machać przy nim telefonem.
- Cholera... - usłyszałam od niej. Freedo natomiast spoglądał na nią jak na wariatkę. Śmiać mi się chciało, gdy widziałam, co próbowała zrobić. Nagle zbliżył się do mnie Laxus. Pochylił się do mnie.
- Co ona robi? - spytał.
- Szuka ostatnich resztek nadziei... - powiedziałam spoglądając na rozczarowaną Nathalie. Podeszłam do niej. - Przykro mi, ale tutaj nie ma żadnej technologi... gdyby była, ludzie zapewne siedzieli by tak jak ty cały czas w telefonach lub innych badziewiach...
- Nazywasz to badziewiem, a sama w nich siedzisz po kilka godzin...
- Ale z umiarem... Nie to co ty...- powiedziałam i objęłam ją ramieniem.
Ten dzień minął bardzo szybko. Posiedziałam i pogadałam z Nathalie. Dowiedziałam się, że ona tez znalazła tutaj swoją rodzinę. Jej ojciec jest mistrzem gildii Sabertooth. Ma też siostrę. I tak samo jak ja nie wierzy w to wszystko, co się tutaj dzieje. Nie mamy jednak wyjścia. My jesteśmy tutaj, a portalu brak...
Najgorsze będzie jednak, jeśli utkniemy tu na zawsze...

2 komentarze:

  1. Okej okej! Nadrobiłam!
    I woah! *-* To jest boskie! *-*
    Lax-chan jako starszy braciak? ^-^ Nie mogę się tego doczekać :3
    Pozdrawiam :*

    Su♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko wszystkim, ale w Laxusa całującego ziemię i obrywającego po głowie od Erzy nie uwierzę choćbym nie wiem ile musiała wypić by pokonać w tym Cane! xD

    OdpowiedzUsuń