wtorek, 17 maja 2016

Rozdział 1

Premiera miała być jutro... ale kto by się tym przejmował nie? Mała zmiana planów! ( patrz - kolumna po lewej "rozdziały" )

Przyjemnego czytania ^^ 



Wykonałam wykop z pół obrotu. Nagle usłyszałam gwizdek.
- Koniec na dzisiaj! Do szatni! - krzyknął sensei po czym zniknął za drzwiami gabinetu. Wszyscy uczniowie skierował się do szatni z zamiarem przebrania. Ja jednak byłam skupiona na czymś innym. Dzisiaj czas tak szybko mijał, że nawet się nie zorientowałam, kiedy nadszedł trening. Czułam się, jakby przed chwilą był poranek. Może to jutrzejszy sprawdzian z chemii tak mnie  przeraża?
Wzruszyłam ramionami i lekko zdyszana skierowałam się do szatni. Stanęłam przy swojej szafce, wyciągnęłam torbę i buty, po czym skierowałam się pod prysznice.
Jest początek maja, co wskazuje na rozpoczęcie sezonu zawodów sztuk walki. W tym roku musiałam się dostać chociaż do półfinału, więc od zeszło rocznych eliminacji trenowałam najciężej, jak tylko mogłam. Aż do dzisiaj. Dzisiaj był mój ostatni trening przed jutrzejszymi eliminacjami.
Weszłam pod prysznic. Byłam spięta jak nigdy. Muszę się zrelaksować dzisiejszego wieczoru. Może mały spacerek. Ale z kim? Pablo do późna siedzi na próbach. Marina i Chiara wyjechały na weekend. Z rodzicami na pewno nie spędzę miło wieczoru. Od kilku dni nie słyszę nic innego niż kłótnie. Została tylko jedna osoba, jednak ona nigdy nie wychodziła ze mną na spacer. No chyba, że zahaczałyśmy po drodze o komputerowy.
Westchnęłam. Mam nadzieję, że dzisiaj nie będę musiała jej błagać.
Gdy tylko skończyłam prysznic i byłam już ubrana, szybkim krokiem ruszyłam na swoje osiedle. Z Nathalie przyjaźnię się odkąd tylko zamieszkałam we Włoszech. Była pierwszą osobą, którą nie zniechęcił mój brak ukazywania jakichkolwiek uczuć. Nie żeby coś było ze mną nie tak. Po prostu od dziecka nie lubiłam ukazywać swoich prawdziwych uczuć jak miłość, strach, złość. Dzięki temu wybiłam się tak wysoko podczas treningów.
Jednak to jest przeszłość. Nathalie może i jest w moim wieku, ale jako geniusz komputerowy dostała się dwie klasy wyżej i teraz siedzi na uniwerku informatycznym. Tworzy własne strony internetowe, programuje, czasami z nudów włamuje się gdzieś. Robi co chce. Jednak przez tą wiedzę i chęć siedzenia przed komputerem dwadzieścia cztery na dobę odseparowała się od znajomych.Czasami przychodzę do niej na uniwerek i wkurzam, ale to racze tyle.Jednak to wystarcza, byśmy się przyjaźniły.
Dzisiaj jednak nie pozwolę jej marnować sobie życia przed komputerem.
Kiedy weszłam na osiedle, widziałam, że pali się światło w pokoju Nathalie. Z determinacją weszłam na ganek domku jednorodzinnego. Zapukałam.
Po chwili otworzyła mi pani Montechiaro. Spojrzała się na mnie zaskoczonym wzrokiem. No racja. Ostatnim razem byłam tutaj z dwa lata temu. Przywitałam się wesoło.
- Dzień dobry pani  Montechiaro, jest może Nathalie? - spytałam spoglądając do środka. Z korytarza był wgląd na salon. Na widocznej kanapie siedział tata Nathalie z gazetą w rękach. Nie zwrócił uwagi na to, że ma gościa.
Pani Montechiaro spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Jasne, siedzi u siebie. - powiedziała i mnie wpuściła. Mijając ją mrucząc pod nosem dziękuję weszłam na górę. Z pokoju dziewczyny nie dochodziły żadne dźwięki. Cicho weszłam do pokoju i podeszłam na palcach do jej fotela. Dziewczyna miała słuchawki na uszach. Z wrednym uśmiechem złapałam ją pod boki.
- Aaaaa! - krzyknęła podskakując na fotelu. Słuchawki spadły jej z uszu i spojrzała na mnie wściekłym wzrokiem. - Co ty tu robisz i za cholerę mnie straszysz?
- Skoro się przeraziłaś, to znaczy, że masz coś na sumieniu. - powiedziałam spoglądając na nią. Ta jedynie odwróciła wzrok. Westchnęłam. - Przyszłam po ciebie. Wychodzimy.
- Nigdzie nie idę. - obwieściła i odwróciła się do komputera zakładając słuchawki. Uspokajając się wyciągnęłam jej słuchawki z uszu.
- Nie przyjmuję odmowy. Nie martw się. Będzie fajnie. - powiedziałam ściągając ją siłą z fotela. Słyszałam jej jęczenie. Po chwili wstała i zaczęła ze mną schodzić.
- Wychodzę! - krzyknęła i szybko wyszłyśmy. Skierowałyśmy się do lasku przy naszym osiedlu. Było to przyjazne miejsce z dosyć stromym urwiskiem na końcu. Nikt tam nie chadzał oprócz pobliskiej dzieciarni chcącej się popisać lub zapalić.
- Dlaczego mnie wyciągnęłaś z cieplutkiego, wygodnego domku? - spytała. Przez chwile szłyśmy w ciszy.
- Chciałam z tobą pogadać. Dawno w końcu nie miałyśmy na to okazji. - powiedziałam. Lepiej, żeby nie wiedziała o zawodach.
- Rozumiem. A co z Pablo? Z nim nie mogłaś porozmawiać? - spytała.
- Nie mogę z nim rozmawiać o babskich sprawach!
- A te dwie twoje przyjaciółki?
- Nie chciałam się z nimi spotykać, poza tym obie nie miały czasu.
- A innych przyjaciół nie masz?
- Nie potrzebuje...
- Jakoś nie widzę. - powiedziała i wyprzedziła mnie.
- Eh... serio chcesz tak spędzić czas? Wywołując kłótnię?
- Ale ja nic nie robię... - powiedziała. Dopiero teraz powiązałam pewne fakty.
- Ty mnie papugujesz! Wkurza cię to, że cały czas przychodzę do ciebie na uniwerek i próbuje coś zrobić z twoją pracą. Ja tylko chce w końcu cię gdzieś wyciągnąć. Nie możesz przecież wiecznie siedzieć w jednym miejscu.
- A to dlaczego?
- A to dlatego, że ominie cie wiele ciekawych rzeczy!
- Które mogę zobaczyć w internecie?! - podsumowała. Przystanęłam na chwilę. Po chwili dopiero ogarnęłam, co chciała przez to powiedzieć.
- Czyli co? Masz zamiar cały czas siedzieć w domu i nic nie robić, tylko psuć sobie zdrowie? A co z chłopakiem? Wiem, że jeden ode mnie z klasy ma na ciebie oko. - powiedziałam. Ta jedynie na mnie spojrzała.
- Ja nie marnuje sobie zdrowia,ani życia i jeszcze się o tym przekonasz. A co do tego chłopaka, to wiem o tym. Ja w przeciwieństwie do ciebie, nie jestem taka ślepa. - mówiąc to ruszyła szybkim krokiem. Dogoniłam ją.
- Wcale nie jestem ślepa. Po prostu wybieram z rozwagą.
- A czy wiedziałaś, że najlepszy przyjaciel Pabla ma na ciebie chrapkę? - powiedziała, a ja spojrzałam na nią zaskoczona. - A, nie wiedziałaś... to teraz już wiesz...
- Skąd ty to wiesz...
- Słyszałam, jak gada o tym z jednym ze studentów. Mówił coś o Pablu, a potem zaczął nawijać o jego "zgrabnej dupeczce" czy jakoś tak... nie przysłuchiwałam się temu za bardzo. Nie dobrze mi się na samą myśl o tym robi. - powiedziała spoglądając przed siebie. Przyjrzałam się jej dokładniej. Widać było wory pod oczami oraz chorobliwa bladość skóry. Zmartwiłam się.
- Wiesz co, powinnaś częściej wychodzić na dwór. To dobrze robi i dla zdrowia i dla skóry.
- Dlaczego mi to mówisz?
- Hmm... może dlatego, bo moja przyjaciółka wygląda ja zombie!! Chodź. - mówiąc to zaciągnęłam ją dalej, niż zwykle. Byłyśmy już przy urwisku. Usiadłam przy drzewie i spojrzałam przed siebie. To było całkiem spokojne miejsce o ile nie jesteś kretynem lub samobójcą. Odetchnęłam.
- Czyli co? Nie masz zamiaru nic zrobić z tym gostkiem? Zostawisz Pabla w niewiedzy? - spytała dziewczyna siadając obok mnie. Widać było na jej twarzy wzrastające zmęczenie. Niedługo muszą wracać.
- Powiem mu jutro. Dzisiaj już raczej nie zdążę, a chce mu to powiedzieć prosto w twarz.
- Jak myślisz, jak zareaguje?
- On dobrze wie, że nie zostawię go. Raczej dalej będzie się z nim przyjaźnić, tylko będzie miał na niego oko. Nic wielkiego. - powiedziałam. Siedziałyśmy tak z kilka minut, dopóki Nathalie nagle nie wstała.
- Widziałaś to? - spytała spoglądając w przepaść z niedowierzeniem. Zdziwiłam się lekko.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi. - wstałam i podeszłam do dziewczyny. Chciałam ją chwycić za ramię jednak ona podeszła do przepaści. Zbyt blisko. - Nathalie, uważaj! - krzyknęłam, kiedy zauważyłam, że dziewczyna powoli traci grunt pod nogami. Chwyciłam  ją za rękę, jednak skończyło się to tak, że obie zaczęłyśmy spadać. Zamknęłam oczy i puściłam Nathalie. Potem nie wiedziałam, co się dzieje.
Kiedy otworzyłam oczy, leżałam w nieznanym mi lesie. Podniosłam się. Nie czułam się tutaj dobrze. To było dziwne. Spadałam, a tu nagle... może jestem w niebie? W sumie biorąc pod uwagę moje zachowanie, to bardziej piekło...
Rozejrzałam się. Nigdzie nie widziałam Nathalie. Przerażona wstałam.
- Nathalie?! Nathalie! - zaczęłam krzyczeć i szukać dziewczyny. Nigdzie jej jednak nie było.
- Kogoś szukasz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz