sobota, 31 grudnia 2016

Rozdział 37

Stałam tak przed Nathalie i bliźniaczymi smoczymi zabójcami przez dobre kilka chwil. Nie mogłam uwierzyć, że oni są tutaj. W tej chwili na Ziemi. Jakim cudem? Przecież u nas nie ma magii. Więc jak...
- Jaaa...
- Tak. Chętnie wejdziemy do ciebie do domu. - powiedziała Nathalie i weszła do budynku, jak do siebie. Westchnęłam i przepuściłam chłopaków. Weszli rozglądając się dookoła. To musiało być dla nich wszystko nowe. Maszyny, wielkie budowle, wielu ludzi pędzących w tylko sobie znanym kierunku. Nie zazdrościłam im w tej chwili.
- Co wy tu robicie? Przecież jest wcześnie! - powiedziałam idąc do kuchni. Nastawiłam czajnik i zaczęłam robić sobie śniadanie. Gościnna Sofia oczywiście nie pomyślała, że goście też będą chcieli coś zjeść.
- Nooo... siedziałam całą noc i pracowałam nad portalem, więc...
- Ale przychodzić i nawiedzać mnie o 6 rano, to lekka przesada. - mówiąc to wyłączyłam wodę i zalałam herbatę. - ktoś coś chce? - spytałam wychodząc z kuchni. Wszyscy pokręcili głowami.
- Fajna szopa na głowie.
- Ej! Dopiero co wstałam. Miałam... ciężką noc... - powiedziałam i posmutniałam. Nie chciałam, by inni się martwili, ale nie dawałam rady ukrywać tego, jak bardzo mnie boli rozwód rodziców. To było dla mnie ciężkie na samym początku, ale teraz, kiedy wiem, że tata chce przejąć opiekę nade mną, jeszcze bardziej mnie rozdziera od środka.
- Rozumiem... - powiedziała Nathalie. Zapanowała grobowa cisza. Cieszyłam się, że widzę Rogue'a. Jego widok sprawiał, że w moim już i tak skołotanym i rozbitym sercu, nastawał spokój. Jednak... nie mogłam dopuścić do tego, że moje uczucia się pogłębią. Chodzę z Pablo. Nie mogę go zdradzić... po tym, co przeszedł.. nie mogę go porzucić.
Podeszłam do fotela i siadłam z herbatą.
- To jak się czujecie będąc na Ziemi? - spytałam siorbiąc herbatę. Chłopacy - jak dotąd milczący - spojrzeli po sobie.
- Hmm... (dupy nie urywa XD - dop. aut.) jak na razie jest całkiem przyjemnie... - powiedział Sting. Rogue tylko pokiwał głową. Spoglądał na mnie. Widziałam, że chce mnie o coś zapytać.
- Ile zostajecie?
- Nie wiem... to zależy od Nathalie. - powiedział i ścisnął jej rękę. Spojrzałam na dziewczynę pytająco. Ta tylko się zarumieniła. O nie... nie powiedziała mi jędza jedna. Już ja ją tak przepytam, że głowa mała.
- Widzę, że macie ciuchy z waszego świata. Musimy wam coś załatwić. - powiedziałam i wstała odkładając kubek. - dajcie mi pięć minut i możemy wychodzić. - powiedziałam i podbiegłam do schodów.
- Wychodzić gdzie? - spytał Rogue. Ten głos... przeszły mnie dreszcze, ale muszę być silna. Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam się.
- Musimy wam załatwić ciuchy, dzięki którym nie będziecie się tak wyróżniać. - pobiegłam do pokoju.
Po "pięciu" minutach wróciłam z mokrą głową zwarta i gotowa do podróży.
- Idziemy. - powiedziałam chwytając kluczyki do samochodu taty. Nathalie spojrzała na mnie z powątpiewaniem.
- Jesteś pewna, że będziesz prowadzić? - spytała się. Odwróciłam się do niej otwierając samochód. Dziwię się, że rodzice jeszcze nie wstali.
- Nie martw się. Wszystko mam pod kontrolą.
- Okej... tylko nas nie zabij... - powiedziała Nathalie zapinając pas. Chłopacy natomiast stali przed samochodem i spoglądali na niego nieufnie.
- No dawać... nie ugryzie! - powiedziałam stojąc w drzwiach.
- Nie ufam... temu czemuś. - usłyszałam. Przewróciłam oczami i wsiadłam.
- Jeśli nie wsiądziecie do samochodu, to nie pojedziecie do centrum handlowego z nami, więc będziecie musieli dotrzeć tam sami. Życzę wam z tym powodzenia, bo miasto jest du... - zanim skończyłam, chłopacy siedzieli już w aucie. Zadowolona z siebie siadłam przed kierownicą i zaczęłam prowadzić. Tak jak tata cię uczył, Sofia. Tak jak cię uczył.
- Sofia...? - usłyszałam za sobą.
- Tak? - nie odwróciłam się od niej. Zbytnio się bałam odwrócić wzrok od jezdni. Mam cztery życia do przewiezienia bezpiecznie doi centrum handlowego. Musiałam być uważna.
- Czy ty... wyrobiłaś w końcu to prawo jazdy?
-... - wolałam nie odpowiadać na to pytanie. Zacisnęłam ręcę na kierownicy i jeszcze bardziej skupiłam się na drodze. - oczywiście... że nie...
- ... - zobaczyłam w tylnym lusterku, jak Nathalie chwyta się rączki nad oknem. Wkurzyłam się. Dlaczego we mnie nie wierzy? Przecież już wiele razy ze mną była na krótkich przejażdżkach. Jeszcze ani razu nie walnęłam w nikogo. Będzie dobrze.
Po 20 minutach stresu i wkurzania się na piratów drogowych, dotarliśmy do centrum handlowego.
- Następnym razem więcej wiary we mnie. - powiedziałam wychodząc z podziemnego parkingu. Weszłyśmy do głównego wejścia i rozejrzałyśmy się. Centrum Handlowe było czteropiętrowym labiryntem. Na każdym piętrze było milion sklepów, które same miały ogromną przestrzeń do rozłożenia swoich dóbr do sprzedania. Stanęłam przed chłopakami. - Dobra. Nathalie, poszukasz ciuchów dla Sting'a, a ja dla Rogue'a. Spotykamy się za półtorej godziny przy KFC. - powiedziałam spoglądając na zegarek. Nathalie uśmiechnięta ruszyła spokojnie do najbliższego sklepu odzieżowego ze Stingiem pod ręką. Spojrzałam na nich uśmiechając się, a potem na Rogue'a. Przeczuwałam, że na mojej twarzy nie był miły uśmieszek.
- Wiesz co... mi chyba pasuje moje ubranie. - powiedział Rogue rozglądając się dookoła z przerażeniem na twarzy. Chłopak przez całe życie walczy z potworami, mrocznymi gildiami i innym badziewiami, a boi się centrum handlowego?
- Nie marudź, tylko chodź. - powiedziałam łapiąc go za rękę i ruszając w przeciwnym kierunku co para.
Minęliśmy z dziesięć sklepów, zanim trafiliśmy na coś porządnego. Sięgnęłam po parę ciekawych i pasujących do siebie rzeczy i wepchnęłam Rogue'a do szatni z wielkim uśmiechem na twarzy.
Kiedy wyszedł z szatni, byłam zszokowana. Czerwona koszula w kratę i czarna puchowa kamizelka idealnie pasowały do jego włosów i oczu. Wszystko ze sobą współgrało.
- Wow... - powiedziałam spoglądając na niego. Ten kręcił się i mamrotał coś pod nosem spoglądając na ubrania. Widac było, że nie podoba mu się tutejsza moda. Ale jeśli chce tutaj przebywać, to musi cierpieć.
Podeszłam do niego i poprawiłam mu kołnierz.
- Nie wiedziała, że to tak będzie na ciebie pasować... sięgałam po pierwsze lepsze rozmiary... najwyraźniej trafiłam hehe... - powiedziałam stojąc przy nim. - W sumie... nikt by nie podejrzewał, że wyglądasz na osobę z innego świata. Wyglądasz jak tutejszy. No może posądzali by cię o soczewki, ale to już powoli staje się normalne. - powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Dzięki - wyszeptał. Spojrzałam na niego. Nagle podeszła do nas pewna babka z mikrofonem.
- Dzień dobry. Jesteśmy z lokalnej telewizji. Moglibyśmy zadać wam parę pytań? - spytała pewna kobieta z przyklejonym uśmiechem. Za nią stał mężczyzna z kamera na ramieniu. Zdziwiona jedynie kiwnęłam głową. Rogue milczał. Spoglądał na kamerę jak na dziwadło z innej planety.
- Dobrze. Jakie to uczucie, kiedy spotykasz swoją drugą połówkę? - spytała kobieta i przekazała mi mikrofon. Zaczerwieniłam się jak nigdy. Chwyciłam  mikrofon.
- M-my nie jesteśmy parą. - powiedziałam. Kobieta stała przez chwilę zszokowana. po czym chwyciła mikrofon i odeszła bąkając ciche przeprosiny. Zdołałam jeszcze usłyszeć jedno zdanie. "Wyglądali na taką słodką parę". Czemu świat jest przeciwko mnie i ciągle pcha mnie w ramiona chłopaka stojącego obok mnie. Czy to jest jakiś żart? A może powinnam zerwać z Pablem i naprawdę zacząć chodzić z Rogue'em? Kochałam Włocha, ale... czułam, że coś przede mną ukrywa. Coś się stało, kiedy byłam w Earthland i on nie chce mi tego powiedzieć.
- Sofia? - spytał Rogue kładąc mi rękę na ramieniu. Otrząsnęłam się z rozmyślań i uśmiechnęłam się.
- Chodź, idziemy do klasy. - powiedziałam i poszłam ciągnąc go za sobą. Pochodziliśmy jeszcze po sklepach dokupując kilka innych rzeczy. Zapłaciłam za rzeczy i poszłam do KFC. Czekali tam na nas już Sting i Nathalie. Siedzieli przy stole i rozmawiali ze sobą. Sting miał na sobie zwykłe jeansy, koszulkę z panoramą jakiegoś miasta i czarnego snapback'a. Podeszliśmy do nich obładowani torbami.
- Widze, że się udało. - spojrzałam na torby. - ile to twoje, a ile jego? - spytałam zerkając na dziewczynę.
- Ej! Kupiłam mało. - krzyknęła lekko obrażona. Przewróciłam oczami i siadłam naprzeciwko niej. - Widzę, że Cropp przypadł ci do gustu. - dodała widząc nowe ciuchy Rogue'a. Usmiechnełam się.
- W końcu to zawsze tam kupujesz te wszystkie bluzy. Postanowiłam  w końcu pójść za twoją radą i zajrzeć tam w końcu. Nie zawiodłam się jak na razie. - powiedziałam przyglądając się chłopakowi. Naprawdę to do niego pasowało. I jeszcze te związane włosy... poczułam jak się rumienie, więc szybko spojrzałam na wystawę za nim. Akurat pokazywali dzieła uczniów szkoły artystycznej. Rzadko kiedy coś takiego ma miejsce, a jak już, to jest to coś naprawdę dobrego. Obrazy przedstawiały zakochane pary... świecie, czy ty mi coś insynuujesz?
- Nie wiem, czy wiesz, ale w świecie chłopaków minęło z osiem miesięcy, odkąd odeszłyśmy. - powiedziała Nathalie. Spojrzałam w jej kierunku. Wyglądała na smutną.
- Serio? jakim cudem?
- U was czas mija zupełnie inaczej. Jak dobrze zrozumieliśmy, to jeden tydzień u was, to u nas miesiąc. - powiedział czarnowłosy. - To długi okres czasu. Powoli zaczęliśmy wracać do czasu, zanim was poznaliśmy.
- Co nie było łatwe. Namieszałyście jak diabli. - dodał blondyn.
- Mało powiedziane.
- Mieliście może kontakt z Fairy Tail? - wyszeptałam. Chciałam wiedzieć, co porabia rodzina.
- Niestety nie. Wiele się działo, po tym, jak odeszłyście. Mieliśmy dużo obowiązków, których nie mogliśmy przełożyć. Jeszcze do tego gwałtowny napływ zleceń. Powoli nie wyrabialiśmy.
- Zgaduje jednak, że tęsknią za tobą. W końcu jesteś ich rodziną. - pokiwałam głową na słowa Rogue'a. Jakimś dziwnym cudem uspokoiły. mnie. Zanim przyszedł na Ziemię, miałam problem z moimi uczuciami. Dopiero teraz ogarnęłam, że to była cisza przed burzą. Musiałam się w końcu zdecydować. Czy Rogue, czy Pablo.
- Wiecie co? Jestem głodna. Chcecie ktoś coś? - spytała Nathalie.
- Wybierzcie coś. Zdajemy się na wasze doświadczenie. - powiedział Sting i uśmiechnął się promiennie do Nathalie. Ta zarumieniona spojrzała na mnie.
- Idę z tobą. Sama tego nie przyniesiesz. - wstałam i poszłam z nią.
Stałyśmy w kolejce i decydowałyśmy, co mamy kupić, kiedy zobaczyłam znajomą twarz. Pablo stał przy Subwayu i rozmawiał ze znajomymi. Widać było, że się dobrze bawi.
- Przecież mówił, że jest na treningu... - wyszeptałam.
- Kto? - spytała Nathalie i spojrzała w tym samym kierunku. Widząc Pabla, spoważniała. - Może skończył?
- Mówił, że ma trening do 19. Jest 13.
- Przerwa? Nawet on musi odpocząć.
- Nie wiem, coś mi tu nie pasi. - mówiąc to wyciągnęłam i napisałam do Pablo. Na pytanie "Co robisz?" odpowiedział "Jestem na treningu, zapomniałaś?" Coś mi tu nie pasowało. Bałam się dowiedzieć prawdy, ale musiałam kiedyś to zrozumieć.
- Nathalie?
- Hmm? - właśnie zamawiała dla nas jedzenie.
- Znasz może sposób, jak dowiedzieć się, czy chłopak cię zdradza? - spytałam. Dziewczyna spojrzała na mnie przez chwilę, a potem z wielkim uśmiechem na twarzy odpowiedziała mi.
- Przeszukajmy jego mieszkanie.

--------------------------------------------------------------------------------
Em... No to maamy nowy rok! Taa >.>

Niestety ale podczas tej przerwy za wiele nie napisałam. To nie tylko szkoła, ale także moje lenistwo i lekka niechęć do pisania. Ale mamy zamiar to skończyć, tak czy siak. Więc nie martwcie się :D

Życzę wam wszystkim szczęśliwego nowego roku, dużo postanowień (ale nie za dużo! >.<) i żeby nie był tak pechowy i beznadziejny jak 2016.

Samara

No tak to mniej więcej...no....Nowego Roku Szczęśliwego :D

Angel

1 komentarz:

  1. Yaaaaaa *u* Nareszcie nowy rodzialik ♥
    Dzieje sie dużo nowego, jestem ciekawa co z tego wyniknie ^^
    I mam nadzieję, że będzie moja Rofia ♥♥
    Ślę wenożelki i życzę szczęśliwego Nowego Roku :)
    ~ Mei

    OdpowiedzUsuń