sobota, 10 września 2016

Rozdział 36

Minęło mnóstwo czasu od naszego powrotu, a ja czuję się tylko coraz gorzej. Najgorsze jest to, że nie mogę iść do psychologa, bo mnie tylko wyśmieje i wyśle do psychiatryka. Dlaczego On musi wciąż siedzieć w mojej głowie? Już go więcej nie zobaczę. Słyszysz, głupie serce? Nie zobaczę. Ale...
Dlaczego odczuwam ból i smutek na tę myśl? Sting był moim przyjacielem, tak?
 "Wyznał ci miłość?"

Dlaczego zrobiło mi się gorąco na tę myśl? ... Powinnam zapomnieć. Muszę zapomnieć.
- Cholera by to... - przejechałam ręką po włosach. Powinnam skoncentrować się na nowym projekcie. Zająć czymś myśli. Skupić się. - Gdzie jest płyta główna? I procesory...pewnie wszystko przenieśli - westchnęłam chcąc się jednocześnie jakoś ogarnąć i ruszyłam w kierunku sali gdzie powinien pracować Leon. Jak zwykle gmerał przy jakimś kolejnym urządzeniu.
- Hej, Nath. Potrzebujesz czegoś? - spytał odkładając kombinerki.
- Nie. Ja tylko po części do tego nowego przedsięwzięcia - mruknęłam grzebiąc mu po szafkach.
- W szufladach - zawołał nawet na mnie nie patrząc. Kucnęłam i zaczęłam przeszukiwać komody. Chciałam już wychodzić zabierając to co mi potrzebne kiedy coś przykuło moją uwagę.
- Co to jest? - zapytałam przyglądając się planowi na jednym ze stołów.
- Ah, to? To jest jakiś tam projekt nad którym pracuje Fran.
- Wygląda jakby to było coś w stylu teleportu czy...portalu - ostatnie słowo wyszeptałam.
- Tak, to zabawne. Twierdzi, że można zagiąć kontinuum czasoprzestrzenne za pomocą kilku gram Plutonu połączonego z Uranem. Jak dla mnie to mieszanka wybuchowa. Mówi, że Pluton nie jest z Ziemi, więc powinien połączyć się ze swoim miejscem pochodzenia i w ten sposób otworzyć przejście. To zabawne ale jednocześnie straszne. W końcu mamy dostęp do tych materiałów. Jest teraz na rozmowie z dyrektorem na temat tego projektu. Jestem pewien, że nie wyrazi zgody... - Leon coś jeszcze dalej mówił ale nie do końca go słuchałam. Przez moją głowę zaczęło przelatywać milion myśli na minutę. Może kompletnie zwariowałam ale wyjęłam telefon i zrobiłam zdjęcie tym planom.
Tak. Kompletnie zwariowałam.
***
Zamiast pracować nad najnowszym, przełomowym projektem na najbliższy pokaz młodych wynalazców, ja siedzę w swoim gabinecie i czytam projekty Fran na temat połączenia między wymiarowego licząc na...na co, tak właściwie? Wiem, że to idiotyczne. Ja mam swoje życie. Oni mają swoje. Tak bardzo chciałam wrócić na ziemię. Do rodziny. Do mojej pracy. Do przyjaciół. I teraz kiedy wreszcie tu jestem to... co? Na odwrót? Staram się ponownie wrócić do Earthland? Dlaczego?
- Niemożliwe! - rzuciłam długopisem o najbliższą ścianę. Nie pomogło.

-...chyba za nim tęsknie   
-...Chwila, czy ty się przyznałaś, że tęsknisz za Sting'iem?  - zmrużyła oczy.

Tęsknie?

 - Zależy mi na tobie...jak na przyjaciółce i nie chcę byś była smutna, rozumiesz? 

Powiedział to wtedy z takim uczuciem

Oczywiście znów Sting musiał leżeć mi na kolanach, a ja znów bawiłam się jego włosami, bo nie miałam gdzie rąk położyć. Wróciliśmy do gildii gdy zmierzchało.
- W sumie to powiesz mi dlaczego musisz koniecznie kłaść mi się na kolana? Nie ma innego sposobu, przedziału, cokolwiek? - zagadnęłam.
- Bo mi wygodnie - odparł z rozbrajającym uśmiechem.

Lubiłam bawić się jego włosami..lubiłam te przejażdżki pociągiem

- Pocałowałam cię - szepnęłam - A potem...o jej - odwróciłam głowę. Ładny widok mamy za oknem.
- Nathalie....Nathalie, spójrz na mnie - złapał mnie za podbródek i odwrócił w swoją stronę. Nie mam gdzie uciec wzrokiem. - Nie musisz czuć się skrępowana, to było...dobre - uśmiechnął się.
- Dobre? - było pewnie wyczuć zaskoczenie w moim głosie.
- No w sensie...że nie jestem o to zły tylko...może lepiej poleż jeszcze dzisiaj w łóżku aż poczujesz się lepiej, okey?


Moje urodziny w Earthland...było mi wstyd ale...On wydawał się taki zadowolony

- Nie. Chciałem się spytać dlaczego mnie unikasz - wszedł pewnym siebie krokiem w głąb pokoju.
- Wcale cię nie unikam! - za bardzo podniosłam głos na co tylko uniósł brew - Ja... po prostu byłam ostatnio zajęta. Ty też jesteś zajęty. Mijaliśmy się - powiedziałam już spokojnym głosem.
- Jasne. Powiedzmy, że ci wierzę - nie patrzył na mnie. Jedynie podziwiał widok za oknem. - Sofia ma zamiar tutaj przyjechać na tydzień. Nie masz nic przeciwko?
- Ja? Hmm... to ja powinnam się ciebie o to pytać. To twoja gildia.
- To twoja przyjaciółka. Jedyna z tej waszej...Ziemi. Nie chce byś była nieszczęśliwa - znów się rumienię. Czuję, że staję się wrażliwsza ale to nie moja wina. Czy on musi zwracać się do mnie w taki sposób? Niby wiem, że troszczy się o mnie jak o przyjaciółkę ale wyczuwam w tym drugie dno. Albo to ja zaczynam świrować po tym jak dostałam to zaproszenie od Hibikiego.
- Coś jeszcze?
- Nie...to wszystko - zaczął kierować się ku wyjściu. Znów nawet na mnie nie zerknął. Jednak zamiast wyjść i w końcu mnie zostawić, stanął w przejściu.
- Dobrze wyglądasz w tym koku. Dodaje ci uroku

Pamiętam, że miałam wtedy mętlik w głowie ale... byłam zadowolona, że mu się podobałam

- Ja...ja już chcę aby to wszystko się skończyło - wyjąkałam płaczliwym tonem. Dopiero co się ogarnęłam i już znowu zaczynam płakać. Co za beksa ze mnie.
- W porządku. Już wszystko się skończyło. Jest okey. - przyciągnął mnie do siebie. Mocno mnie obejmował jednocześnie gładząc moje włosy, a ja po prostu ryczałam w jego i tak już zniszczoną bluzkę.

Byłam wtedy załamana. Ale w jego ramionach czułam się wtedy taka bezpieczna.

- A ja myślałam, że masz mnie za przyjaciółkę - szepnęłam gdy już się od siebie oderwaliśmy.
- Bo nią jesteś...ale to uczucie - położył moją dłoń tam gdzie powinno być jego serce - ono zalęgło się tutaj w dniu kiedy po raz pierwszy cię spotkałem. I rosło z dnia na dzień czego nie mogłem od razu zauważyć i bardzo tego żałuję. Ale nie chce cię zatrzymywać. Nie mógłbym. Bądź szczęśliwa, okey?

Pocałował mnie. A ja to odwzajemniłam. Dlaczego?

- Powinnaś czasem słuchać swego serca. Podążyć za tym co sprawia ci radość. Dzięki czemu jesteś szczęśliwa

Pamiętam tego smoka. Wtedy byłam złamana psychicznie. Teraz. Teraz wiem.

- Zakochać się w facecie z innego wymiaru. Tylko ja tak potrafię - złapałam się za głowę. 

***

Zostanę wydalona z uczelni. Zamkną mnie w więzieniu, naszpikują prochami, będą torturować. Będą się bawić. Zabiją mnie. Na pewno. Co mi odbiło? Jestem w swoim gabinecie i patrzę na zwinięte ze specjalnego magazynu 20g czystego Plutonu i 10g Uranu. I jeszcze parę innych pierwiastków. Czy to właśnie znaczy "oszaleć z miłości"? , "być zaślepionym"? W imię czego to robię?

***

Plany przestudiowałam chyba miliony razy. Oczytana jestem jak nikt inny. Ale co ja tak właściwie zrobię? Nawet nie wiem czy to zadziała! Czuję się jakbym robiła sobie niepotrzebną nadzieję. 
A jak zadziała? To co? Co zrobię? Tak po prostu tam wejdę i "No hej ludzie, minęły w sumie dwa miesiące odkąd się widzieliśmy u was pewnie więcej. To co robimy?" Odbiło mi. Kompletnie mi odbiło.
- Będę tak teraz stać i gapić się na ten wynalazek do usranej śmierci - westchnęłam - I jeszcze zaczynam gadać sama do siebie. Źle ze mną. Bardzo źle. - przejechałam sobie ręką po twarzy - Eh...raz się żyje - wszystko podłączyłam; mam nadzieję ;poprawnie. Teraz tylko wpisać odpowiednie parametry. Wszystko skonfigurować. Wszystko powinno być okey. Spojrzałam na "teleport". Nie malowałam go więc posiada swój klasyczny, metaliczny kolor. Jest niezamkniętym okręgiem. W przejściu zmieściłyby się dwie takie jak ja. Po środku, po drugiej stronie ramy dałam po 10g Plutonu. Teraz zaczęły się intensywniej świecić. I obracać.

( Bonus: /wiem, nie mam talentu :D )

(wyszło z deczka kosmicznie O.o /Angel )

Na górze był Uran, a reszte pierwiastków powsadzałam w różnie miejsca na całej maszynie. Jak tak teraz podchodzę bliżej i przyglądam się tej zielonej poświacie... one przypominają lakrymy! Może rzeczywiście ten pierwiastek nie jest z Ziemi tylko z Earthland? Albo kiedyś dawno temu na Ziemi była magia.
* bzzz...zzz...szszszsz...sz zzz bzzz...szrszszrsz...*

Natychmiast moją uwagę przykuło wnętrze portalu. Pomiędzy metalem nie widziałam już swojej ściany tylko szare, wydające dźwięki coś. 
- Tak! - krzyknęłam ale zaraz się opanowałam. Jeszcze ktoś mi tu wejdzie. Nie mam w sumie pewności, że dostanę się do Sabertooth ale zbyt dużo zaryzykowałam aby teraz się poddać.
- Kompletnie mi odbiło. Zwariowałam. Je-stem i- dio- tką... - wkroczyłam do portalu. Ewentualnie umrę.

POV Sting

Siedziałem na fotelu w swoim gabinecie. Nie miałem siły aby znów całymi dniami przesiadywać w głównej sali. Znów ogarnęła mnie tęsknota. Po chwili również doszła złość.

- Ale ich już tu nie ma. - poczułem jak dziewczyna siada na ramieniu fotela. - Ona nie wróci. Więc zapomnij wreszcie o niej. - przemilczałem jej słowa. Czuje jakbym miał zaraz wybuchnąć - A może mam ci pomóc o niej zapomnieć? - poczułem jej drobną dłoń na moim ramieniu. Sekundę później zaczęła schodzić nią niżej. Czuję, że dłużej nie wytrzymam. Potrzebuje jej.
- Co ty wyrabiasz!? - wstałem jak oparzony z fotela. Yukino niebezpiecznie zbliżała się do mojego krocza.
- Ja tylko chcę ci pomóc - uśmiechała się niewinnie.
- Yukino. Jesteś tylko i wyłącznie członkinią Sabertooth. Nikim więcej. Nigdy nie będziesz dla mnie kimś więcej rozumiesz!?
- Ale..
- Nie! Wyjdź stąd natychmiast! I nigdy więcej nie rób takich numerów! 

- Eh...dlaczego miłość musi tak boleć? - westchnąłem. Po chwili jednak uśmiechnąłem się na wspomnienie pocałunku. Była to jedna z lepszych decyzji jakie podjąłem. Najchętniej, bym ją wtedy zamknął w ramionach i nie wypuścił ale... nie mogłem jej tego zrobić.

                                          * bzzz...zzz...szszszsz...sz zzz bzzz...szrszszrsz...*
Co? Co się dzieje?

                                                                           *Bam*

- Co? Czy... czyżbym zwariował? - patrzyłem właśnie na dziewczynę o niebieskich włosach i białym fartuchu na podłodze w moim gabinecie. Tutaj. W Earthland. Jak?
- Ach, znów to samo - wymamrotała podnosząc się z ziemi - Sting? Ty..Tak! Jestem, udało się! - wykrzyczała i rzuciła mi się w ramiona. Za to ja wciąż siedziałem nie rozumiejąc co się właściwie dzieje.
- Ty...jesteś tutaj? Ja śnie? - dotknąłem delikatnie jej twarzy. 
- Nieeee...ja...to trochę skomplikowane ale... powiedzmy, że otworzyłam portal. Ponownie - uśmiechnęła się promiennie. Sam również zacząłem się szczerzyć.
- Jesteś tu - wstałem z fotela jednocześnie zmuszając ją do tego samego - Naprawdę tu jesteś - zacząłem się śmiać. Spojrzałem jej głęboko w oczy. W te piękne szkarłatne oczy. - Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. Jak bardzo za tobą tęskniłem. Tyle czasu...
- Sting, ja... - nie dałem jej dokończyć. Nie mogłem. Musiałem. Musiałem znów poczuć smak jej słodkich ust. Położyłem ręce na jej biodrach przyciągając ją bliżej. Jak najbliżej. - Wow - szepnęła gdy dałem jej zaczerpnąć powietrza. - Sting, musze...
- Nie. Nie wiem czy kiedykolwiek będę miał do tego kolejną okazję więc mówię to teraz - wziąłem głęboki oddech - Kocham cię - widziałem jak zarumieniła się na moje słowa. Uroczo.
- Wiesz, to całkiem dobrze się składa. W sumie dlatego tutaj jestem. - objęła mnie za szyję - Kocham cię - szepnęła i cmoknęła mnie w usta. Jestem pewny, że za chwilę moje serce wyskoczy mi z piersi i popędzi ku zachodowi słońca.
- Co tu tak głoś...Nathalie!? - Rogue stał w progu wyraźnie zdziwiony. Też tak przed chwilą wyglądałem? - Ale..jak...czemu tu jesteś? Jakim cudem? Dlaczego? - wszedł do pokoju, a my w tym czasie trochę się od siebie odsunęliśmy. Ale i tak złapałem ją za rękę. Nie wiem w jakim celu tu przybyła ale jeśli ma zamiar znowu mnie zostawić to niech sobie nie myśli. Więcej jej nie puszcze.
- Ja...no właśnie. Za nim przystąpię do ogólnych wyjaśnień to mam takie pytanko. Ile minęło czasu odkąd nas nie ma?
- 8 miesięcy - odpowiedział Rogue
- Niecałe - dodałem.
- A Sofia? - spojrzałem z bólem na mojego towarzysza. Na początku nie chciał się przyznać, że zależy mu na Sofii. Rozumiem jego intencje ale nie powinien jej wtedy tak traktować.
- Ona...ona jak na razie o niczym nie wie. To po pierwsze. Po drugie: czas na Ziemi z jakiegoś powodu leci inaczej. Dla was to było te osiem miesięcy dla nas... zaledwie dwa - zwiesiła głowę. Ścisnąłem mocniej jej rękę. - Udało mi się otworzyć portal. Musiałam, chciałam tu być bo...hmm, no cóż... - zarumieniła się, a ja z kolei znów się wyszczerzyłem. - No, a prócz tego to pomyślałam, że się zrewanżujemy. - uśmiechnęła się.
- Zrewanżujecie? - spojrzałem na nią nie do końca rozumiejąc co ma na myśli.
- Tak. To znaczy, że teraz się pakujecie i wracacie ze mną na ziemię. Obaj
- Ale... - zaczął Rogue ale chyba nie wiedział co powiedzieć. Ja z resztą też nie.
- Spokojnie. Będę wstanie otwierać kolejne portale. Teraz razem ze mną wrócicie, a potem... was odeślemy z powrotem. No dalej, nie będzie tak strasznie. Wszystko zaplanowałam.
- Mogę zarządzić aby Rufus kierował gildią pod moją nieobecność - mruknąłem. Jestem gotowy się tam z nią wybrać.

POV Nath

Czekałam na nich przy portalu w gabinecie Sting'a. Wygląda na stabilny. Znów zaczęłam się rumienić na wspomnienie tego, co tu zaszło kilkanaście minut temu. Wyznaliśmy sobie miłość. On mnie kocha. Czy to oznacza, że jesteśmy teraz parą? Niby nie zapytał ale jednak...ale jak to będzie? Przecież nie mogę tak po prostu skakać między światami.
- Nath? - z zamyśleń wyrwał mnie głos blondyna. Spojrzałam na niego, będąc cała czerwona. Nie powinnam się teraz zadręczać takimi myślami. Powinnam myśleć o tym co dzieje się teraz. A teraz musimy przejść przez portal. Udać się do domu moich dziadków, którzy wyjechali na wakacje i udostępnili mi ich dom oraz załatwić im jakieś normalne jak na ziemię ciuchy. Potrzebuje tylko pomocy Sofii. Ucieszy się? Musi.

---------------------------------------------------------------------------

UWAGA! Ogłoszenie Parafialne! :D

 1. Zarządzamy przerwę w rozdziałach do końca września, tj. 30.09.2016 r. ( piątek ) 

Dlaczego?

Jeśli mamy być zupełnie szczere to po prostu musimy uzupełnić zapasy :) 

Mamy szczerą nadzieję, że wyrobimy się przez te dobre 3 tygodnie
 i nie będziemy musiały przedłużać.

Polecam i tak do nas zaglądać co najmniej raz w tygodniu, ponieważ możliwe, że pojawią się tutaj jakieś dodatkowe informacje.
Może wcześniej wrócimy?

2. Saga obecna czyli "Między światami" jest tak naprawdę ostatnią ( ostatnią w czasach obecnych )

O co chodzi?

A no, co do sagi "Bunt" to po prostu nie chce nam się nie wiemy jak się za nią zabrać.

3.Saga ostatnia czyli "Po latach" będzie zawierała 8-10 rozdziałów, a konkretnie 2-rozdziałowe krótkie sceny z życia naszych par "po latach"

1-2 = Dzień z życia Nasti i Rofii jako kawaii pary -^^-
3-4= Pierwszy raz z perspektywy chłopaków
5-6= Oświadczyny z perspektywy chłopaków
7-8= Ślub
9-10= Dzień z życia gdy dorobili się dzieci ( nie jest pewne czy się pojawi )

Czyli tak naprawdę te ostnie 13 rozdziałów ( około ) zakończy nam wątek fabularny, a "Po latach" (czyli to wyżej ) to będzie taki miły dodatek.

4. Może się pojawi ankieta, może nie ale już teraz możecie napisać w komentarzach odnośnie tych bonusów.

Wolicie by wyglądało to tak jak wyżej przedstawiłyśmy?

Może wszystko z perspektywy chłopaków?

Albo dziewczyn?

No i dzieci...będą one na pewno więc może powiecie do kogo syn, do kogo córeczka? A może obydwa? Może bliźniaki?

Piszcie :D
Angel & Samara

P.s co do tego pierwszego razu...nie będzie bezpośredniej sceny +18...może :3

środa, 7 września 2016

Rozdział 35

- Tato, zostań. Potrzebuje cię... - powiedziałam spoglądając na rodzica. Trzymał walizki i kierował się nieubłaganie w kierunku drzwi. Na jego twarzy nie było widać żadnych emocji. Podbiegłam do niego. - Błagam cię. Nie rób  tego! - wybłagałam próbując chwycić go za rękę. 
Jednak on już wyszedł. Zostawił mnie z matką. Nie wróci. 
Poczułam, jak po moim policzku spływają łzy. Nie chciałam, by tak było. By tak to wszystko wyszło. Ja tylko chciałam znać prawdę. Chciałam wiedzieć, czy to, co powiedziano mi w Fairy Tail było prawdą. Ja tymczasem zniszczyłam rodzinę. 
- Zobacz, co zrobiłaś?! Jesteś zadowolona z siebie?! - krzyczała na mnie. Ja tylko stałam i spoglądałam na nią. Miała całkowitą rację. Rozwaliłam ta rodzinę. Zniszczyłam wszystko... Powinnam była się wtedy zamknąć, nie odzywać. Powinnam trzymać to w sobie. Powinnam... 
Szybko otworzyłam oczy. Leżałam w łóżko przytulona do Pablo i spoglądałam chwilę w sufit. To był tylko sen. Tylko sen...
- koszmar? - spytał Pablo odgarniając mi włosy z czoła. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Zamknęłam oczy i jeszcze bardziej się w niego wtuliłam. Po chwili pokiwałam głową. - Ten sam? - znowu spytał. Potwierdziłam, a chłopak westchnął. Leżeliśmy tak przez chwilę. Nie chciałam stąd iść. Musiałam jednak wracać. Po tym, co zrobiłam rodzicom, nie mogę wychodzić nigdzie i siedzieć tam do późna, bez poinformowania ich wcześniej. Jedynie w tej kwestii się dogadywali.
Reszta dnia to zazwyczaj był koszmar.
Mama ciągle próbowała przekonać tatę do zostania. Przekonywała go, że to go kochała, kocha i będzie kochać. Tata jednak już jej nie wierzył, nie ufał jej. Całymi dniami przesiadywał w swoim gabinecie i wykonywał "sprawy biznesowe". Jednak wiedziałam, że tak naprawdę zapija się i żałuje wielu rzeczy. I jeszcze ten ból w oczach, kiedy mnie widzi. Czy on nie wie, że to nie tylko jego boli? Że ja też cierpię?
Spojrzałam na zegarek przy łózku Pablo. Dziesięć po dziewiątej...
- Na mnie już czas... - powiedziałam odsuwając się od niego. Usiadłam i zaczęłam pakować swoje rzeczy.
Schyliłam się po koszulę. Poczułam, jak ręcę Pablo mnie oplatają. Przybliżył mnie do siebie. Uśmiechnęłam się.
- Paaabloo! Muszę iść. Wiesz o tym.
- Tak wiem... - powiedział odwracając mnie do siebie . Pocałował mnie. Przymknęłam oczy i też zaczęłam go całować. Tak dawno go przy mnie nie było. Dopiero w takich chwilach zaczęłam sobie uświadamiać, jak bardzo za nim tęskniłam. Za jego spokojnym głosem, śmiechem, który przyprawiał mnie o gęsią skórkę, uśmiechem zwalającym z nóg. A było tego jeszcze więcej.
Jednak pomiędzy tym wszystkim przekradał się on. Jak cień przeskakiwał pomiędzy wspomnieniami i zamieniał je na inne. Z sobą w roli głównej. Za każdym razem...
Odsunęłam się od Pablo. Spojrzał na mnie pytająco, jednak po chwili westchnął.
- Odwiozę cię. - powiedział i zszedł z łóżka. Spakowałam resztę rzeczy i razem z chłopakiem poszliśmy. Za każdym razem pojawia się Rogue. Jak bardzo bym próbowała, nie mogę go wywalić ze swojej pamięci. Pojawia się tam niczym cień, jednak nie znika, kiedy pojawia się jasność. Wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej daje o sobie znać. Jak na razie ten cień przynosi mi same zmartwienia, jednak wiem, że kiedyś przyniesie mi ukojenie.
Wsiadłam na motor za Pablo. Po chwili ruszyliśmy. Tata nie lubił, kiedy z nim jeździłam. Nazywał go "dawcą organów". Ja jednak tak nie uważałam. Jeżeli ktoś dobrze jeździ i nie pruje jak szalony, to nie zginie tak szybko.
Po kilku minutach jazdy, byliśmy już na miejscu. Zsiadłam z motoru zdejmując kask. Pablo natomiast podniósł klapkę od kasku.
- Kiedy jeszcze przyjdziesz? - spytał się mnie. Zdziwiłam się. Zazwyczaj o to nie pytał.
- Nie wiem... Zobaczę, kiedy będę mieć czas.
- Rozumiem. Nie mogę się doczekać. - powiedział uśmiechając się. Odwzajemniłam go. Musiało mi się wydawać. Od kilku dni zbytnio wszystko przeżywam. Podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek.
- Pa. - powiedziałam i poszłam do domu. usłyszałam tylko odjazd motoru. Weszłam wzdychając do domu. Od razu skierowałam się do swojego pokoju. Niestety, zdążyłam usłyszeć chlipiącą mamę.
- Gdzie tata? - spytałam przelotnie.
- A myślisz, że mi powiedział? Teraz w ogóle mi nic nie mówi. - powiedziała mama. Spojrzałam na nią. Wyglądała na zmarnowaną. Ja jedynie popatrzyłam trochę na nią i poszłam do siebie. Czułam się w tamtej chwili okropnie, jednak nadal jej nie wybaczyłam tego, że nie powiedziała mi prawdy. Zasługiwałam chyba na nią, prawda?
Przygotowałam się do snu. Spakowałam wszystko, co było potrzebne do szkoły, odrobiłam pracę domową i przyszykowałam ubrania. Ułożyłam się na łóżku z książką i zaczęłam czytać.
Było już dawno po północy, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.Podnoszę wzrok z nad książki. Widzę, jak tata stoi w przejściu i spogląda na mnie z uśmiechem. Widziałam jednak smutek w jego oczach. Posmutniałam. Nie chciałam, by do tego doszło, jednak w jakiś sposób cieszę się, że dowiedziała się prawdy. Nie dałaby rady ukrywać przed nim tego wszystkiego. Nie potrafiłabym mu spojrzeć w oczy.
- Hej tato. Co tak późno? - spytałam. Tata podszedł do mnie i usiadł na łóżku. Robił tak za każdym razem, gdy byłam mała. Zawsze przychodził do mnie i opowiadał mi historie. Dzięki temu zasypiałam.
- Miałem parę spotkań biznesowych. Wiesz. Dorosłość. - powiedział uśmiechając się do mnie. Zauważyłam, że na jego twarzy pojawiło się kilka dodatkowych zmarszczek. Zmartwiłam się. To zawsze z ojcem miałam dobry kontakt. To on o mnie najbardziej dbał. Matka natomiast... zawsze, gdy na mnie patrzyła, było widać, że za czymś tęskni. Teraz przynajmniej wiedziałam za czym, jednak nadal nie mogłam zrozumieć paru rzeczy. Dlaczego nie powiedziała tacie od razu? Może by zrozumiał. I dlaczego to mnie o wszystko obwinia? Sama zapracowała sobie na swój los.
- Co czytasz? - spytał tata po krótkiej chwili. Popatrzyłam na książkę.
- To, co zawsze. Kryminał. Całkiem ciekawy, wiesz?
- Cieszę się, wiesz... znasz swojego ojca? - spytał tata. Spojrzałam na niego. Po chwili odłożyłam książkę.
- Tak... W Earthland istnieje coś takiego, jak Wielkie Igrzyska Magiczne. Są to zawody, gdzie magowie z gild rywalizują ze sobą o miano najlepszej gildii... byłam na takich. Była akurat walka mojego brata...
- Brata? - tata spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem. No tak. Zapomniałam, że on nie wie o Laxusie.
- Laxus to mój starszy brat. Jest synem Ivana... - wytłumaczyłam. Tata kiwnął głową i dał mi znać, że mogę kontynuować. - Dobrze... gdzie ja skończyłam... A, tak... Miała właśnie nastąpić walka Laxusa z członkiem gildii Raven Tail. Wszystko było dobrze, dopóki najsilniejszy członek Raven Tail nie założył iluzji na kibiców i członków. Jedynie ja widziałam, co naprawdę się wydarzyło na arenie. On... on mówił okropne rzeczy. Powiedział... heh wydziedziczył mnie. Nie przyznawał się do mnie. Po prostu mnie olał... i jeszcze do tego wiedział, że jestem w Earthland... mógł się domyślić, że jestem na trybunach i obserwuje walkę. A gdy się już tego dowiedział... nie cofnął swoich słów... Heh... nawet nie miał czasu... po prostu walczyli. Teraz pewnie siedzi w wiezieniu... - skończywszy, wyjrzałam przez okno. Była dzisiaj taka piękna noc. A ja wspominałam coś, do czego nigdy nie chciałam wracać.
Poczułam, jak tata mnie przytula.
- Wszystko będzie dobrze. Nie martw się. - powiedział mi do ucha.
- Jak wszystko będzie dobrze!! - prawie krzyknęłam. Odsunęłam się za niego. - Rozwodzisz się z mamą! Zostawiasz mnie! Ja... - zaczęłam płakać. Tata znów mnie przytulił. - Ja nie chce, byś odchodził... - przytuliłam się.
- Ćśśś... wszystko będzie dobrze... pracuje nad tym... - powiedział tata. Odsunęłam się lekko. Była zasmarkana i załzawiona. Co mogło mi by pocieszyć humor? A raczej kto? Nie! Musze przestać o tym myśleć...
- Pracujesz...? - spytałam.
- Razem z moim adwokatem staramy się, byś była pod moją opieką... - powiedział tata. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Miałam nadzieje, że wszystko wróci do normy... że będziemy starać się wszystko odbudować... nadzieja matką głupich...
-... Nie dałbyś rady wrócić do mamy, co nie? - spytałam się go. Ten tylko pokręcił głową.
- Straciłem do niej zaufanie. Oszukiwała mnie przez tyle lat... nie dałbym rady z nią żyć i mieć świadomość, że może ukrywać przede mną coś jeszcze... - powiedział. - A teraz koniec smutków. Śpij dobrze. - dodał i wyszedł z pokoju. Przez dłuższy czas jeszcze nie mogłam spać.
Kiedy się obudziłam, dowiedziałam się, że mam dzisiaj odwołane zajęcia. Ucieszyłam się trochę. Nie chciałam po raz kolejny spędzać czasu z osobami, które mnie tylko wkurzały., Dopiero niedawno zauważyłam, że moje "przyjaciółki" obrabiały mi dupę za moimi plecami.
Wszyscy jeszcze spali, kiedy zaspana zeszłam na dół. Od paru dobrych minut ktoś dobijał się do drzwi.
- Idę! - krzyknęłam. Ziewając otworzyłam drzwi.
- Hejo Sofia. - powiedziała Nathalie. Rozdziawiłam usta.
- Miło cię znowu widzieć, Sofia. - powiedział Rogue uśmiechając się.

------------------------------------------------------------------------

DAM, DAM, DAAAM!

No i doszło do spotkania. Tak jak wcześniej dziewczyny były w Earthland tak teraz chłopcy odwiedzą naszą kochaną Ziemię. Głównie Włochy. (  niech się zapoznają z tymi wszystkimi zamachami terrorystycznymi, klęskami żywiołowymi, uchodźcami, rasizmem, prawem, niech zostaną zbluzgani bo nie będę mieli pojęcia o podstawowych rzeczach )

Tak

Nasza Ziemia to dla nich idealne miejsce :D

No ogólnie wiemy, że ostatecznie doczekamy się dwóch ślubów ale i tak możecie obstawiać.

Który ship będzie już oficjalny? Nasti czy Rofia?

Kto się pierwszy oświadczy?

Kto pierwszy dorobi się dzieciaka ( i jakiej płci ) ?

Szczerze... my same tego jeszcze nie wiemy. Więc, możecie nam podrzucić pomysł - kto pierwszy będzie w kolejności. Może Rofia wystrzeli jak z procy i chociaż początek mieli mozolny tak będą szybko brnąć do przodu? O.o

Kto wie...

sobota, 3 września 2016

Rozdział 34

Minęło kilka dni, a ja razem z Sofią staramy się wrócić do normalnego trybu życia. Lekarze uznali, że nasza "amnezja' nastąpiła na skutek "traumatycznych wydarzeń" i możliwe, że bez pomocy psychologa sobie nic nie przypomnimy. Oczywiście my wcale niczego nie zapomniałyśmy więc uparcie odmawiamy wizyty z psychiatrą. Wiem, że Sofia przeżywa to gorzej ode mnie. Mojego ojca czy tak właściwie ojczyma, mama poznała gdy miałam koło dwóch lat więc nie było nigdy żadnych tajemnic. Chciałam na uniwersytecie wrócić do moich starych badań ale nie jestem wstanie. Zamiast skoncentrować się na planach i wykresach, to wciąż wracam myślami do tamtego świata. Tam minęły prawie trzy miesiące! A tutaj? Trzy tygodnie. Jakimi prawami to się rządzi?
- Nath? - automatycznie wstałam z krzesła przy okazji wywracając go.
- Leon? - brunet opierał się o framugę drzwi. Wyglądał tak jak go zapamiętałam. Zwykłe spodnie, biała koszula i fartuch taki jaki noszą większość studentów. - Co tu robisz? - podeszłam do niego.
- Pracuję - objął mnie ramieniem jak to miał w zwyczaju. - Radzisz sobie? - spoglądał na mnie z troską wymalowaną na twarzy.
- Dlaczego każdy mnie o to pyta?
- Ponieważ każdy się martwi. Odpowiesz mi? - patrzyłam na niego bez wyrazu - Wiesz, że możesz na mnie liczyć?
- Tak, Leon wiem. Jest dobrze, ja tylko... mam małe problemy z koncentracją - wróciłam do swojego biurka aby pozbierać niepotrzebne plany.
- To twoje stare prace? - nie zauważyłam kiedy pojawił się obok mnie - Niedokończone...
- Nie mam do nich głowy - wyrwałam mu je z ręki i upchnęłam w szafie stojącej nieopodal.
- Nath, ja się martwię
- Ty się zawsze martwisz - uśmiechnęłam się na te wszystkie wspomnienia kiedy jego troska o mnie była "trochę" przesadna. - Tak w ogóle, to nie masz ty przypadkiem jakiegoś eksperymentu do pilnowania? - zaczęłam wypychać go z pokoju - muszę się porządnie skupić, a ty mi w tym nie pomagasz. Zobaczymy się później.
***
- Jak się trzymasz? - jest popołudnie, a ja stwierdziłam, że jak zaraz nie wyjdę i nie pogadam z kimś wtajemniczonym w sytuacje to zwariuje.
- Matka oskarża mnie o rozpad ich małżeństwa zupełnie ignorując fakt, że to ona postanowiła się przespać z jakimś obcym kolesiem z innego świata, a ojciec nie dość, że nie gada z mamą to jeszcze nie może na mnie patrzeć. Ale tak. Trzymam się całkiem nieźle.
- Nie musisz być taka wredna - uśmiechnęłam się. Czyżby Sofia wracała do formy? - Musimy pogadać. Masz czas?
- W les...a nie. W lesie to może lepiej nie. A nasza kawiarnia? Za półgodziny?
- Jak zawsze. Do zobaczenia - rozłączyłam się. Kawiarnia w galerii. Akurat jestem niedaleko. Budynek stoi na takiej granicy gdzie z jednej strony widok jakby się było w centrum miasta, podczas gdy ktoś wjeżdża od tyłu ma wrażenie, że jest na totalnym zadupiu. Właśnie lubię wchodzić od tej drugiej strony ignorując, że jest to ulubione miejsce schadzek palaczy czy mało rozgarniętej młodzieży. Właśnie wchodziłam do przybytku kiedy coś mi mignęło. Wiecie jak dziewczyny się witają to potrafię się przytulać, całować w policzki czy cmoknąć w usta, trzymać za ręce i nikt nie uzna tego za dziwne? Tak? No i dla mnie to też jest normalne. Ale chyba nie jest normalne jak robią to faceci, a jestem pewna, że właśnie widziałam Pablo! Aż się cofnęłam. Stał kilkanaście metrów odemnie. Teraz wygląda normalnie. Stoi i rozmawia z jakimś swoim kumplem. Ale ja wiem co widziałam! A może już naprawdę wariuje? Muszę jak najszybciej porozmawiać z Sofią. Pędem więc ruszyłam do naszej kawiarni od razu zamawiając herbatę dla mnie i kawę dla Sofii. Wzięłam też sobie kawałek sernika. Zjawiła się niedługo po tym jak przyniesiono zamówienie do stolika.
- Nie widziałam czy będziesz miała ochotę coś zjeść, więc ci nie brałam - poinformowałam ją gdy się rozsiadała na krześle i brała swoją kawę do ręki.
- Dziękuje. Ostatnio nie mam ochoty na słodkości. Wszystko jest nie tak - wzięła łyk napoju. Nie wyglądała najlepiej. Obecna sytuacja rodzinna musi mocno na nią wpływać.
- Czy ty...czy jesteś zadowolona... z podjętej decyzji? - spytałam niezbyt pewna swego. Wpatrzona byłam w swoją malinową herbatę. Wciąż ciepła,
- Czyżbyś żałowała? - nie widziałam jej ale wiem, że pewnie się teraz złośliwie uśmiecha.
- To wcale nie tak. Ja po prostu...wszystko było idealne, rozumiesz? Byłam na swoim kochanym uniwerku. Wszystko było w porządku. Miałam wielkie plany, które wiązałam z technologią. A teraz? - westchnęłam jednocześnie dziobiąc w serniku - Wróciłyśmy i wszystko jest nie tak. Nie potrafię skupić się na pracy. Przy Leonie czuje się nad wyraz dziwnie. W domu to już nie ta sama atmosfera co zawsze i jeszcze...chyba za nim tęsknie - stwierdziłam, że na razie nie będę wspominać jej o Pablo. Równie dobrze mogło mi się przewidzieć.
- Czuję się podobnie. Wszystko zapamiętałam jako wspaniałe, idealne wręcz miejsce dla mnie. A teraz nawet  we własnym domu czuje się jak intruz. Złapałam się na myśleniu, że w Fairy Tail było mi lepiej. - nasze spojrzenia się spotkały. Wyglądała mizernie. Ja pewnie też - Chwila, czy ty się przyznałaś, że tęsknisz za Sting'iem?  - zmrużyła oczy.
- Co? Ja-ja...wcale...a ty, że za Rogue'm!
- Nieprawda!...za Laxusem także...czasem - zachichotała. Ja też.
- Sting stał mi się bliski. Może nawet bliższy niż mi się wydaje - zamilkłam na chwilę - Pocałował mnie. Zanim... weszłyśmy do portalu
- I mówisz mi to dopiero teraz? - słyszałam wyrzuty w jej głosie.
- Nie było kiedy. On...powiedział...
- Wyznał ci miłość? - aż zachłysnęłam się powietrzem gdy to powiedziała. Spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- Poważnie się pytasz? - świeciły jej się oczy - Nie...on powiedział tylko, że jestem jego przyjaciółką i czymś więcej. To jeszcze nie oznacza miłości! Tak w ogóle...to powiedz lepiej jak było z Rogue'm. - na moje ostatnie słowa posmutniała. - Sofia?
- Ja myślałam, że może...może mu się podobam ale chyba...najwidoczniej...coś sobie ubzdurałam. - patrzyła się na podłogę.
- Och Sofia - podeszłam do niej i ją przytuliłam - Nie martw się...wszystko się jeszcze ułoży. Musi. Po prostu musi.
- Powiedział mi, żebym wracała do siebie. Nie chce mnie tam. Byłam głupia. Laxus też nie wyglądał aby był jakoś szczególnie załamany. Straciłyśmy moce, prawda? - zaczęła już mówić płaczliwym tonem. Mnie też już chciało się płakać.
- Earthland było naszpikowane magią. Na Ziemi jej nie ma. Możliwe, że moce mamy ale nie mamy czym jej zasilać...Co raz bardziej czuje się jakbym nie była w domu tylko w obcym miejscu.

Sting POV

Minęło już całkiem sporo czasu odkąd ich nie ma. Odkąd jej nie ma. A ja wciąż nie potrafię zapomnieć. Już jej więcej nie zobaczę, tak? Więc dlaczego wciąż uparcie siedzi w mojej głowie?
- Sting-kun?
- Wejdź, Yukino - nawet na nią nie spojrzałem. Byłem zbyt zajęty siedzeniem na fotelu i wgapianiem się w podłogę.
- Eh, Sting-kun...minęło mnóstwo czasu odkąd zniknęły. To już koniec naszych problemów - podeszła bliżej.
- Nathalie nie była problemem. Była z nami, bo ja tak chciałem - warknąłem. Nie chciałem być nie miły. Ale każda wzmianka o dziewczynach budziła agresję we mnie i w Rogue'u.
- Ale ich już tu nie ma. - poczułem jak dziewczyna siada na ramieniu fotela. - Ona nie wróci. Więc zapomnij wreszcie o niej. - przemilczałem jej słowa. Czuje jakbym miał zaraz wybuchnąć - A może mam ci pomóc o niej zapomnieć? - poczułem jej drobną dłoń na moim ramieniu. Sekundę później zaczęła schodzić nią niżej. Czuję, że dłużej nie wytrzymam. Potrzebuje jej.

--------------------------------------------------------------------------------------
I jak tam ludziska po pierwszym dniu szkoły? My tak szczerze zaczęłyśmy się czuć jakby był środek semestru. Plus jest taki, że mamy dużo czasu wolnego ( chwała za plan, dzięki któremu nie trzeba odrabiać lekcji z dnia na dzień )

A co do rozdziału, no to co... dziewczynki zaczynają coraz bardziej żałować swoich decyzji, Zaczynają być rozchwiane...rozdarte.

Rogue dostał za swoje...

Za to Yukino postanowiła "poprawić" humor chłopakom (tak, przyszła nie tylko do Stinga) :D

Co sądzicie? Jak to się potoczy?